Ile matek, tyle sposobów na bycie nią. Jedne chuchają, dmuchają będąc przekonane o swojej perfekcyjności, a inne cedują macierzyństwo na niańki również żyjąc w przekonaniu, że są super-mamami. Oczywiście punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a ten wpis nie jest po to, żeby kogoś oceniać.
To matka wie najlepiej , czy jest dobra czy nie. I to jej pozwólmy się ocenić.
Ostatnio obserwuję modę na macierzyństwo wśród celebrytek. Media już od pierwszego newsa w portalach plotkarskich biją się o wywiady z przyszłą matką-celebrytką, a następnego dnia owa gwiazda staje się twarzą reklamującą kocyki dla dzieci.
W tym czasie Matka Polka leży sobie na kanapie, rozmyśla o tym, jak jej życie zmieni się za kilka miesięcy i zastanawia się, czy powinna kupić ten kocyk reklamowany przez celebrytkę.
Co zatem łączy i dzieli obydwa typy matek?
Matka celebrytka?
- Ciąża mija jej aktywnie i pracowicie.
- Robi z niej intratny biznes.
- Pracuje do ostatniego dnia ciąży.
- Edukację na temat ciąży i porodu czerpie od wynajętej położnej.
- Na porodówkę trafia prosto z pracy.
- Od urodzenia dziecka jest z nią jedna albo i dwie nańki 24 h/ dobę.
- Tydzień po porodzie można ją spotkać na siłowni. Za wszelką cenę próbuje odzyskać figurę sprzed ciąży.
- Do pracy wraca 3 miesiące po porodzie, bo przecież kontrakty czekają.
- Jej każdy spacer z dzieckiem jest dokumentowany przez papparazich. Zdjęcia z wózkiem za 6 tysięcy łatwo odnaleźć potem w fachowej prasie albo plotkarskich portalach.
- Można ją spotkać w reklamach artykułów dla dzieci.
- Jej ciążowy strój to kiecka i obowiązkowo szpilki. I czerwień na ustach. Ach, zazdrość mnie zżera z powodu tej szminki…;)
- Radzi innym mamom odnośnie macierzyństwa. Staje się wybitnych ekspertem w tej dziedzinie.
A Matka Polka:
- Ciążę przechodzi w ciszy i w spokoju.
- Dużo wypoczywa.
- Rezygnuje z pracy dla dobra dziecka średnio w połowie ciąży.
- Czyta trylion książek na temat ciąży i porodu.
- Marzy o porodzie siłami natury.
- Wie, że sama da sobie radę przy dziecku. Nie chce obecności babć, dziadków czy nianiek wkoło.
- Jest przy dziecku w momencie najważniejszych dla niego chwil. Zna datę pojawienia się pierwszego zęba, pamięta pierwsze słowo i pamięta, jakiej odpowiedzi udzieliła na pierwsze zadane pytanie swojej pociechy.
- Zostaje z dzieckiem w domu w pierwszym roku życia.
- Manicury i pedicury robi okazjonalnie, ciesząc się naturalnością na co dzień.
- Jej codziennym strojem są dżinsy, t-shirt i wygodne buty.
- Urlop macierzyński traktuje jak przerwę od pracy i czas, w którym poświęca się dziecku w 100%.
Macierzyństwo celebrytek wydaje się takie idealne i nieskazitelne. Nie ma w nim mowy o dodatkowych kilogramach, bolących piersiach, histeryzującym dziecku czy szlafroku, w którym Matka Polka potrafi spędzić cały dzień. Z jednej strony cały ten piękny obrazek namalowany wokół celebrytyki może być niezłym kopniakiem motywacyjnym dla zwykłej matki, z drugiej jednak może wpędzić ją w kompleksy wynikające z tego, że matka celebrytka – piękna i zadbana – na pozór lepiej radzi siebie z dzieckiem. Czy tak jest? Proszę odpowiedz sobie na to pytanie sama. Jak napisałam we wstępie, ten post nikogo nie ocenia.
Źródło zdjęć: Demotywatory.pl
15 komentarzy
To ja wolę zostać celebrytą w swoim domu.
Jedno jest pewne. Bez względu na status majątkowy, popularność każda z Nas musi uporać się z kolkami, zmianą nastojów i rozstępami 😉
Otóż to Elwi:)
tylko te matki celebrytki, dzieci to maja chyba tylko do tych ustawianych zdjęć 🙁 aj.. zdecydowanie wole być matką polką 😀
chociaż fajnie byłoby połączyć pewne cechy tworząc ideal życia matki ;).
pzdr caluski dla Olcia
Marti, Ty łączysz te dwie cechy…Jak patrzę na foty, to mnie zazdrość zrzera..
Wole być tą drugą, Matką Polką. Pieniądze to nie wszystko
🙂
Do matek celebrytek już się zdystansowałam. Nie robią na mnie wrażenia. Ale jak spotykam w parku drugą mamę – wymalowaną, wyczesaną, stylową, niepoplamioną, radością i energią tryskającą…podczas gdy ja obraz nędzy i rozpaczy…to tak, mam ochotę ją udusić 🙂
Witaj w klubie. Choć teraz jestem matka pracująca, więc obowiązkowo codziennie jest make up i ładny strój. Kiedyś było inaczej, był dres, no makeup i włosy w kitę..
ja nie wpadam w skrajnosci.
w szpilakch i sukience i pełnym makijażu i z cudnymi paznokciami mnie nie zobaczycie, oj nie. Pewnie ze chodze w dresie, włosy spięte w kite codziennie, do sklepu tenisówki. Ale nie jest tez tak ze nie mam czasu na prysznic, ze wygladam jak jakiś żul z tłustymi włosami, w brudnych ubraniach z odrapanymi paznokciami.
Jak mozna sobie w domu pozwolić i są gorsze dni to i w pizamie chodze do 11. Ale jak gdzies jedziemy, spacer, zakupy, kosciol, wizyta u znajomych. to nie tłumacze sie małym dzieckiem i chocby dla swojego dobrego samopoczucia sie czasami WYLASZCZĘ a co! 🙂
a jesli chodzi o prace. w ciazy od razu poszlam na L4 (powodów za tym było mnóstwo) a teraz gdy mam wracac na wiosne do pracy, skreca mnie z nerwow..
Kocham byc mamą i wiem ze moja cóka kocha mnie w tym dresie na podlodze z klockami a nie w garsonce, spzilkach i tabletem w rece
Zakończenie podoba mi sie najbardziej. Powodzenia w pierwszych dniach pracy:)
POZORY – to głównie pozory…
Kim tylko urodziła dziecko, a jego wychowaniem zajmuje się sztab nianiek. Amen…
Hmm, celebrytki tak robią. Zajęte są karierą i myślą że na wychowywanie dziecka jeszcze znajdą czas.
Myślę, że najzdrowiej jest połączyć cechy obu. Bez skrajności. Nie jest to takie trudne, a daje 100 % satysfakcji z macierzyństwa i własnej kobiecości. Kiedy jesteśmy z dzieckiem, poświęcajmy jak najwięcej uwagi dziecku, a kiedy dziecko jest pod opieką, poświęcajmy ją sobie.
Zgadza się, kobieta powinna myśleć o sobie, równiez wtedy gdy jest mamą. Ja mam z tego pełną satysfakcję, że nie zapomniałam o własnej kobiecości, odkąc zostałam mamą.