Kiedy w lesie kończą się konwalie, a bzy za oknem usychają wiem, że przyszło lato…
Lato takie długie, a jednocześnie takie krótkie. Latem żyję weekendami, to je zliczam, co do jednego, planuję, rezerwuję i informuję najbliższych, gdzie i kiedy będę. Latem nie spotkasz mnie spacerującej po warszawskich ulicach…Bo lato to zła pora roku do mieszkania w mieście. Upał, duchota, temperatura 35 stopni i blokowisko to najgorsze, co może się przytrafić mieszkając w M4. Idealnym rozwiązaniem okazałby sie domek z ogródkiem i basenem. Marzę o takim, rozmyślam, widzę się w nim… Niestety, realia okazują się inne, bo mając małe dziecko nie chcę mieszkać poza Warszawą, w której pracuję i która mnie żywi. Nie chcę nie widzieć mojego dziecka przez 10-11, a może nawet i 12 godzin dziennie. Tyle czasu zajęłaby mi przecież praca plus dojazdy. Razem z mężem jesteśmy mieszczuchami i nie wyobrażamy sobie, przynajmniej na tym etapie naszego życia, mieszkać poza miastem. Może za lat kilka hormony już tak dadzą się we znaki, że Grzesiek będzie musiał kupić dom pod Warszawą w jeden dzień. Nie wiem, serio, jak to będzie…
Co zatem robić latem mieszkając w dużym mieście z dzieckiem? W ciągu tygodnia nie ma chyba wyjścia, bo oprócz szturmowania osiedlowych placyków zabaw, spacerów po parku albo przejażdżek rowerowych niczego innego nie wymyślimy. Popołudnia są zbyt krótkie na planowanie wycieczek. Ba, bym zapomniała, zostaje jeszcze okupowanie podblokowych ławek i integracja z sąsiadami…Jak za dawnych czasów.
A weekendy?
Wyjazdy… Do dziadków za miasto, do znajomych na działkę, nad morze, nad jezioro. Jeżeli upał nie doskwiera można też zaplanować zwiedzanie innych miast w Polsce, czy nawet Europie. Lato to idealna pora roku, aby trochę „zobaczyć świata”, popykać zdjęć i spędzić czas razem. Korzystajmy więc z jego dobrodziejstw. Lato to przecież nie tylko piękna pogoda, to owoce, warzywa, na które czekamy okrągły rok.
W ramach letnich wycieczek fakultatywnych w ostatni weekend wybraliśmy się do dziadka Olka, a mojego taty. Małe miasteczko na Lubelszczyźnie jest przepiękne tylko latem. Bo zimą wychodzi z niego szarość i smutek. Za to latem mogłabym tam siedzieć non stop, pijąc kawkę nad miejskim zalewem. Najbardziej cenię w wyjazdach do dziadka spokój, relaks psychiczny, brak pośpiechu i uśmiech Olka, który kocha dziadka ponad wszystko. Odpoczęłam, zebrałam siły na nadchodzący tydzień, który, mówiąc krótko, będzie ciężki. Wiele zmian i obowiązków, jak na tak krótki okres. Czekam na sobotę i mam nadzieję, że wczesnym rankiem będę mogła wystukać na ekranie swojego telefonu „zdałam” i pójść na zasłużony urlop. Trzymajcie zatem kciuki, bo za tydzień chcę leżeć na plaży sącząc drinki ze spokojną głową.
P.s. Rok temu pisałam Wam o moim drugim domu, możecie doczytać o nim tutaj.
=============================
Jeśli chcesz być z nami w ciągłym kontakcie, zachęcam do:
→ Polub nasz profil na Facebooku lub profil na Bloglovin. Dzięki temu będziesz na bieżąco z nowościami na blogu.
→ Śledz nas na Instagramie. Znajdziesz tu sporo zdjęć z codziennego życia, których zazwyczaj nie publikuję na blogu.
→ Odwiedź nas Twitter i Pinterest, jeżeli Facebook i Instagram są dla Ciebie niewystarczające.
16 komentarzy
Weekendy latem są wyjątkowe. To nie to samo co zimą, jesienią czy wczesną wiosną. To ciepło zmusza nas do aktywności fizycznej, do zwiedzania najróżniejszych kątów:)
Lubie lato, ale nie lubie upałów.
No to trzymamy kciuki! Fajna koszulka, też taką chce 😀
Z bazarku u dziaka Szczepka:)
Wycieczki rowerowe są super, a Warszawa coraz bardziej przyjazna rowerzystom :), a ponadto Łazienki Królewskie są zawsze fajnym miejscem na miejskie wyskoki. Nie wiem czy widziałaś, ale za Belwederem jest mnóstwo leżaków do wypożyczenia, dodatkowo koc dla malca i jest super :). Integracja z innymi leżakującymi mamami zapewniona jeżeli nie przez Ciebie to na pewno przez dzieciaki, które latają z koca na koc jak z kwiatka na kwiatek, organizując zabawę wszystkim wypoczywającym ;).
To kiedy się umawiamy na te leżaki???
U mnie na blogu też post o lecie. Kocham! Truskawki, grille, wycieczki, słonko…
To lecę czytać. Udanych wakacji Wam zyczę.
Byliśmy już w tym roku na wakacjach – w marcu, teraz czekamy do sierpnia – jedziemy na 3 tygodnie nad morze do sanatorium, dzieciaki bardzo mi w tym roku chorowały, więc zabieram się za walkę!
Mój Olek żłobkowy, więc też sporo choruje, ale bez antybiotyku naszczęscie. 3 tyg powinno pomóc.
Ja odliczam czas do naszego wyjazdu 🙂 Nie dość, że będziemy leżeć na plaży, to jeszcze dziadkowie pomogą w opiece nad Miśkiem. Poprzednim razem tak wypoczęłam, że po powrocie nie mogłam się odnaleźć 🙂 Coraz częściej potrzebuję ucieczki z miasta. Na wieś, tak do 200 mieszkańców 😀
My jutro wyjeżdzamy:). Mam nadzieję, że odpoczniemy. A wy korzystajcie z pięknej niedzieli:)…Urlop już niebawem. Dokąd w tym roku?
Do Jarosławca do dziadków. Mamy to szczęście, że mieszkają nad morzem 🙂 Zaraz obok nich jest las, a gdy jeszcze nie ma tłoku, po drogach chodzą lisy, sarny, konie i kucyki… Wszystko w pakiecie 🙂 Udanego urlopu 🙂
Zazdro, własnie dzisiaj mówiłam mojemu mężowi, że fajnie byłoby mieć jakąś działkę nad morzem.
Ja uwielbiam wiosnę i lato, właściwie zima i jesień mogłyby dla mnie nie istnieć. Pochwal się gdzie na Lubelszczyxnie macie dziadka, moje babcie mieszkają w Hrubieszowie, dlatego pytam:)
Poniatowa, ale cała moja rodzina mieszka w Lublinie. Dla mnie też zima mogłaby nie istnieć…Chciałabym na starość mieć tyle chajsu, żeby zamieszkać na emeryturze we Włoszech.