Narodziny dziecka często pomagają nam odkryć w sobie nowe zainteresowania. Stajemy się więc projektantami i krawcami (nowego życia), kucharzami i coraz częściej także fotografami.
To właśnie poród sprawia, że coraz częściej sięgamy po aparat. Fotografujemy niemal każdy element naszego nowego życia z dzieckiem – pierwszą kąpiel, pierwszy spacer, pierwszy uśmiech, pierwszy kroczek. Kiedy urodził się Olek, stałam się fanką robienia zdjęć telefonem i wysyłania ich mojej rodzinie. Niemal codziennie ktoś z moich bliskich karmiony był zdjęciami mojego syna. W ten sposób chciałam pokazać, jak się zmienia i jaki fajny chłopczyk z niego rośnie. Ale telefon przestał mi w końcu wystarczać, chciałam wejść poziom wyżej i zacząć robić jeszcze lepsze zdjęcia do rodzinnego albumu. Tak się składało, że mój nowy pomysł zbiegł się z dniem moich urodzin, na które zażyczyłam sobie aparat.
I się zaczęło….
Na pierwszych dłuższych wspólnych wakacjach zrobiłam dwa tysiące zdjęć. Na drugich już pięć… Myślę, że gdyby ktoś kazał mi policzyć, ile zdjęć zrobiłam swojemu dziecku przez ostatnie cztery lata, nie byłabym w stanie tego zrobić. Na szczęście z wiekiem dziecka ta ilość maleje, więc końcowa średnia nie jest wcale taka tragiczna.
Kiedy byłam w ciąży ze Stefkiem, sporo czytałam o fotografowaniu dzieci i przeglądałam różne albumy w poszukiwaniu inspiracji. I wtedy natknęłam się na metryczki, czyli zdjęcia noworodka z różnymi gadżetami nawiązującymi do dnia narodzin maluszka, jego wagi i wzrostu. Nie mogłam nie spróbować, bo to przecież piękna pamiątka. Mało kto za dwadzieścia lat będzie pamiętał, ile jego dziecko ważyło czy miało wzrostu w dniu narodzin. Was też chciałam zainspirować i zachęcić do zabawy fotografią. Nie trzeba być profesjonalistą, aby wykonać takie zdjęcie. Wystarczy pomysł i chęci. Jeżeli nie masz aparatu, telefon też da radę! Nie przejmujcie się, jeżeli pierwsze, drugie czy trzecie zdjęcie nie wyjdzie. Ponieważ mały model jest nieprzewidywalny, pstrykajcie dotąd, aż efekt będzie dla Was zadowalający.
Do zdjęcia na którym jest Stefan użyłam przedmiotów, które znalazłam w domu. Wykorzystałam stary budzik z Ikei, metrówkę męża, kalendarz na 2017 rok, spinacze do ziół z Tigera, kilogramowy hantelek i drewniane literki do nauki alfabetu. Jako podłoże wykorzystałam gruby wełniany koc, ale Wam polecam gładkie powierzchnie, wychodzą na zdjęciach lepiej i nie zaburzają ich układu. Pomysłów na tego typu zdjęcia jest wiele, wystarczy przyjrzeć się wszystkiemu co mamy w domu i zainspirować.
Czekam na zdjęcia metryczki Waszych maluszków tuż pod tym postem. Podsyłajcie, co macie…
=============================
Jeżeli spodobał Ci się ten post, udostępnij go w swoich kanałach social media. Wystarczy, że klikniesz któryś w poniższych ikonek ↓↓↓
=============================
Jeśli chcesz być z nami w ciągłym kontakcie, zachęcam do:
→ Polub nasz profil na Facebooku lub profil na Bloglovin. Dzięki temu będziesz na bieżąco z nowościami na blogu.
→ Śledź nas na Instagramie. Znajdziesz tu sporo zdjęć z codziennego życia, których zazwyczaj nie publikuję na blogu
16 komentarzy
Cudne są takie metryczki! Ja podobnie jak Ty, gdy Zetka się urodziła zaczęłam pstrykać fanatycznie zdjęcia telefonem, aż doszłam do wniosku, że przecież mam w domu lepszy sprzęt! Kiedyś mój Mąż maniakalnie robił zdjęcia, teraz role się odwróciły, to ja ciągle pstryka i pstrykam. Daleko mi do pięknych zdjęć, takich jakbym sobie życzyła, ale jakiś drobny progres widzę 😉
Jest tylko jeden mały minus tej zamiany z Mężem: rzadko ja jestem na zdjęciach 😉
To prawda, ten kto trzyma aparat w ręku nie ma praktycznie zdjęć samego siebie. Ja też ubolewam nad ich brakiem. Musimy pomyśleć o osobistym fotografie 🙂
przepiękne te metryczki!
nasza była taka: https://uploads.disquscdn.com/images/2b61fcec970fccdf281e9db144e86404630f21dd516ea23353938ba0fb1991c4.jpg
Ale super, i jakie piekne imię 🙂
Strasznie mi się podobają tego typu metryczki… Planuję taką sprawdzić córci jak się urodzi 🙂
Super, kiedy rodzisz?
Termin mam na 25 marca
Cudne, ale myślę, że to główna zasługa tych małych uroczych modeli 🙂
Otóż to, to nie o dodatki chodzi, prawda?
Świetne! My nie mamy takich metryczek, my zachowaliśmy na pamiątkę wszystkie gadżety jakie maluchy miały przy sobie w szpitalu 🙂 Teraz pewnie i ja bym takie zrobiła, teraz to tylko rysować kreski na ścianie 🙂
Ja tez mam pudełko ze skarbami po Olku. Muszę je kiedyś odkryć i pokazac mu.
Fajne te kompozycje, ale ja preferuję naturalne, spontaniczne, nie układane, essencials itp. Takie najlepiej się wspomina…
Ja też lubie naturalne i nie wymuszone, ale z takim malutkim dzieckiem ciężko o spontaniczność.
Spontaniczny akurat w tym wypadku odnosiło się do sytuacji 😉
na tym urządzeniu nie mam zdjęcia z najlepszą jakością swiatła, to jest wersja próbna. Pozdrawiam https://uploads.disquscdn.com/images/7f4f96ba657a231431d1a73cfcb92e1dc081bc092a5d86308b62cb13c94f3da8.jpg
może kogoś to zainspiruje =)
https://uploads.disquscdn.com/images/c6657a2318f0884d2bc80d11804e872c8d13f34aea8dfb10b0ca84d99e463a44.png