Matka piękna to matka zadowolona. Tylko jak to zrobić skoro w domu ma się małego skrzata, w zlewie piętrzy się góra brudnych naczyń, sterta prania schowana głęboko w szafie prosi się o wyprasowanie, a mąż czeka na obiad. Dawno dawno temu na zabiegi do kosmetyczki chodziłam regularnie. Lubiłam, kiedy moja twarz szorowana była pilnikiem diamentowym, albo traktowana grubą warstwą maski algowej. Manicure i pedicure też był czynnością powtarzaną z dużą regularnością, mogłam świecić pięknymi stopami i „ręcami” przez cały rok…
Teraz, pomimo że mój dwulatek przy każdej nowo ujrzanej rzeczy zadaje pytanie „a co to?” i wysysa ze mnie cały power do działania, nadal świecę piękną cerą, stopami i „ręcami”. Mam na to prosty i szybki sposób. Przeniosłam salon kosmetyczny do swojej łazienki. Jestem typem podglądacza, lubię próbować nowych rzeczy i dokształcać się. W dobie Internetu i postępu technologicznego mikrodermobrazja, nałożenie kwasów na twarz czy posiadanie gładkich stóp to pikuśśśś. Wystarczy uwierzyć że się da, kupić odpowiednie sprzęty, kosmetyki i można działać.
Kiedy przy ostatniej wizycie zapytałam swoją kosmetyczkę, co może mi polecić z zabiegów małoinwazyjnych i takich, które mogłabym wykonać sama w domu, usłyszałam kolejny raz o rollerze, małym urządzonku, które nakłuwa skórę umożliwiając wprowadzenie w nią serum odżywczego. Jestem po trzydziestce i widzę, jak moja twarz traci jędrność. Kryzys wieku ćwiartkowego zaczął doskwierać mi po urodzeniu Olka, to był znak, że mama oprócz bycia mamą, żoną i kurą domową powinna również zadbać o siebie.
Roller to urządzenie do mikronakłuwania skóry. Poprzez nakłuwanie w skórze tworzą się małe kanaliki, które powodują zwiększenie produkcji kolagenu i jej pogrubienie. Dzięki mikronakłuciom poprawia się penetracja składników aktywnych w głąb skóry, ponieważ są one w stanie wytworzyć nawet 500 tysięcy mikrokanałów w ciągu zaledwie kilku minut. Proces gojenia trwa bardzo krótko, ponieważ w trakcie zabiegu rollerem, naskórek pozostaje nieuszkodzony.
Korzystam regularnie z tego zabiegu i przyznam, że mimo iż wygląda strasznie i groźnie, nie ma nic wspólnego z bólem i bliznami. Pierwszym razem zabieg spowodował we mnie nawet śmiech, bo zamiast bólu czułam lekkie łaskotanie. Dopiero penetrując coraz głębsze warstwy skóry ból w rezultacie pojawił się, zamieniając moją twarz w coś bardzo czerwonego, co zatrzymało mnie w domu do wieczora…Uczucie po zabiegu to jakby słońce spaliło naszą twarz, na którą nie nałożono filtra. Trwa to jednak bardzo krótko. Po skończonym rollowaniu twarz należy posmarować intensywnym serum odżywczym, nawilżającym albo przeciwzmarszkowym. Należy pamiętać, aby trzymać się higieny i dezynfekować roller po każdym użyciu.
Mamo, tato (tak, z zabiegu korzystają również mężczyźni) jeżeli nie masz czasu na regularne wizyty u kosmetyczki, a chcesz poprawić sobie humor odpal kompa, wejdź na Internet, zakup roller i działaj. Przed wykonaniem zabiegu możesz wykonać zabieg na twarz z kwasami, to wzmacnia ich działanie.
Ja polecam zestaw z rollerem firmy Clarena, produkt ze średniej półki cenowej. Serum wnikając głęboko przez mikrokanaliki, aktywuje geny odpowiedzialne za produkcję białek podporowych skóry: kolagenu i elastyny, skutkiem czego jest wzrost jej gęstości i jędrności. Kawior wzbogaca skórę w mikro i makroelementy, czyni ją gładką i napiętą. Zabieg polecam dla osób po trzydziestce. Aaaa i koniecznie przeczytajcie ulotkę zanim użyjecie, zabieg ma pomóc a nie oszpecić.
17 komentarzy
Przekonałaś mnie 🙂
Działaj:)
O! Coś dla mnie. Muszę przyjrzeć się bliżej temu urządzeniu, zwłaszcza, że sama zaczynam odczuwać wyżej wymieniony kryzys 🙂
Kiedyś się uśmiałam, jak usłyszałam o kryzysie ćwiartkowym, ale doczytałam i on rzeczywiście istnieje. Działaj działaj…lepiej zawczasu niż za późno.
Ja mało dbam o swoje ciało, nie robie jakiś specjalnych zabiegów. Pewnie obudze się później z ręką w nocniku :/ ale zawsze mówię, że „coś” jest ważniejsze teraz do zrobienia, szkoda mi czasu…
Czas się znajdzie, to trwa dosłownie kilka minut, tyle co wypicie kawy.
Ja też jestem po 30tce i uwielbiam rolkę. Sama zresztą opisywałam u siebie jej cudowne działanie. Pomimo jej wspaniałych właściwości, to moje odczucia są bardziej drastyczne :-). Mnie boli za każdym razem, ale każdy ma swój próg bólu. Używam jej też na inne partie ciała i jestem mega zadowolona. Trzeba pamiętać jednak, że w okresie wiosenno-letnim nie można jej używać, nawet jeśli używamy filtra, słońce w tym okresie może tylko zaszkodzić. Pozdrawiam
A wiesz, że nie sądziłam ze nie można jej używać w tym okresie. Kosmetyczka mi niczego takiego nie powiedział, sprawdzę i „zapdejtuję” to na blogu. Dzięki serdeczne za info. Powiedz mi na jakie części ciała jeszcze jej używasz?
Co do rolki, to jedna z ważniejszych rzeczy o niej i zawsze jak ją stosujesz, to filtry trzeba nakładać. Moja kosmetyczka mi to zaznaczyła wielkimi literami! 😀 – wierzę jej, bo logicznie mi się to układa. A stosuję ją na uda i brzuch. Podobno rewelacja na rozstępy i cellulit, ale efektów jeszcze nie mam, bo za krótko stosuję. Miałam przerwę ciążową i wznowiłam rolowanie, ale teraz tylko na ciało. Zobaczymy co z tego będzie.
O kurde, to muszę spróbować, choć cellulit mam mały. A co potem wklepywać, jakie serum?
Ja wklepuję olej Khadi – internet 🙂
Uwielbiam Clarene! I właśnie niedawno temu zastanawiałam sie nad zakupem rollera
Ja tez lubie, kwasy też mają niezłe:)
Clarene znam bardzo dobrze, ale o rollerze nie słyszałam, a w moim wieku powinnam się wziąć za siebie i swoją cerę;)
Polecam:)
Kupiłam i jestem mega pozytywnie zaskoczona już po pierwszym użyciu, a rolkowałam skórę na sucho, bez żadnych „ulepszaczy”. 🙂
Pisałam samą prawdę. Teraz używaj filtrów, bo generalnie w lecie trzeba uważać na słońce.