Kiedy zakładałam bloga moją koncepcją był blog modowy – z małą ilością treści, ale za to z ogromną ilością zdjęć. Chciałam promować modę dla chłopców, stylizować, „focić”…
I na początku tak rzeczywiście było… Karmiłam Was stylizacjami Olka – raz przemyślanymi od A do Z, a raz wymyślonymi ad hoc. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie nuda i zmęczenie materiału. Ciągłe śledzenie nowości w sieci i odwiedziny w galeriach były męczące, zabierały zbyt wiele czasu i czyściły portfel do ostatnich zaskórniaków. Zamiast siąść i napisać coś sensownego ja zastanawiałam się, czy kupić Olkowi buty czarne czy białe.
Nigdy, przenigdy nie byłam dobra w pisaniu, a wypracowania szkolne wywoływały u mnie wrzody żołądka i zabierały bardzo dużo czasu. I tak w wieku 30 lat z powodu rozpoczynającego się „kryzysu wieku średniego” zaczęłam pisać bloga. Wiem, że raz wychodzi mi to nawet spoko. Innym razem, nie owijając w bawełnę, dramatycznie. Ale pracując na etacie często spotykam się z brakiem weny, zmęczeniem i sennością. A kiedy zasiadam do bloga, wierzcie mi lub nie, często zwyczajnie nie mam sił. Jednak są dni, kiedy palce same wystukują słowa na klawiaturze mojego laptka. I w taki dzień jak dziś mogą wystukać dwa, czasami trzy teksty. Dzięki temu mam kilka wpisów w zanadrzu na wypadek godziny W.
Przechodząc od mody do tekstów lifestylowych nie zapomniałam o tym, że głównym bohaterem bloga jest Olek. To ten fantastyczny blondasek, któremu tak ciężko jest zrobić zdjęcie. Fotografowanie dzieci w ruchu, uwierzcie mi, jest bardzo ciężkie. Zazwyczaj jest tak, że zanim ustawię wszystkie funkcje aparatu Olka już nie ma przed obiektywem. A kiedy już go złapię to kadry, którymi mogłabym pochwalić się przed Wami, to jego plecy albo bok. Ale pracujemy nad tym i coraz częściej z sesji, podczas której robię 400 zdjęć już nie 5, a 15 nadaje się do publikacji.
Chciałabym, żebyście zrozumieli, jaki ogrom serca wkładam w bloga. Jeden post wiąże się z wymyśleniem tematu, napisaniem tekstu, zrobieniem zdjęć, ich obróbką i opublikowaniem. Pisanie zajmuje naprawdę sporo czasu. Czasu, który mogłabym przeznaczyć na inne rzeczy. Czasami te bardziej przyjemne od gapienia się w ekran monitora. Ale ja nie przestanę pisać, nie przestanę „focić”. Bo blogowanie sprawia mi gigantyczną frajdę! Przez ostatni rok poznałam wielu fantastycznych ludzi – z jednymi utrzymuję kontakt w sieci, z innymi w realu. Wasze maile, które dostaję codziennie są potwierdzeniem tego, że warto było rozpocząć przygodę z blogowaniem.
18 komentarzy
„Nie no co Ty, przecież to wystarczy trzy fotki strzelić, napisać kilka zdań i już. Jak można nad jednym postem dwa dni siedzieć?”
Ano można. Czasem i dłużej jak weny brak. Blog to taki drugi etat, albo pół etat, albo weźmy, że nawet ćwierć..Pracy wymaga 🙂
Olo to taki model, że ja Ci się wcale nie dziwię tych modowych zapędów:)
Oj, czasami i dwa etaty…Ale my dajemy radę, prawda? Bo my mamuśki jesteśmy zajebiste:)
Tak, cokolwiek napisać na bloga to tylko chwila, postukać trochę w klawiaturę i gotowe. Tylko blogerzy rozumieją się najlepiej.
Dokładnie, innym wydaje się, że pisanie bloga jest takie proste. Szkoda mi blogów, na które człowiek wchodzi i mówi, ale beznadzieja….Tacy blogerzy też poświęcają swój czas.
Prowadzenie bloga, praca i dziecko jest naprawdę absorbujące. A ty dajesz radę! Kamila, jesteś moją bohaterką!
Jeszcze studia Elwira;)…jakos daję i własnie teraz zaczęła pojawiać sie góra..
Ale Ty nie musisz nas zapewniać, my to wiemy! Blog jest tego dowodem, słów nie potrzeba…. 🙂 Niech się nic nie zmienia… !
Martyna, dzięki:). Zmiany są dobre, ale na ich wprowadzenie trzeba czas, czasu. czasu….
Rozumiem jak ciężko jest stworzyć coś. Ja jestem dopiero na początku i zamierzam tak jak ty robić rzeczy na 100% A tak od siebie, nawet nie zauważyłam żebyś źle pisała, a wręcz powiem że świetnie piszesz :*
Bombik, dziekuję za te słowa. You made my day, a do najlepszych nie należy:/
Zazwyczaj im więcej mamy zajęć, tym lepiej potrafimy się zorganizować 🙂 Dziewczyny piszące bloga doskonale rozumieją, ile to pracy!
Zgadza się, jak nie miałam dziecka i bloga to pamietam to zaleganie na kanapie, a każda czynność mnie przerastała.
Głowa do góry i jedziemy dalej. Frajda jest za duża, żeby rezygnować.
Jedziemy? Oki!!
Im więcej mamy pracy, tym bardziej się mobilizujemy 🙂 Fajne zdjęcia 🙂
Dokładnie tak jest:)
Zaczynając myślałam, że wprowadzenie bloga jest proste i mało absorbujące. Oj jakie to było słabe myślenie. Faktycznie trzeba szperać, szukać, siedzieć być aktywnym na fejsie, insagramie. Ile tego jest! Ja się jeszcze trzymam wersji modowo- chłopięcej, chociaż były już różne pomysły. A u ciebie jest pięknie! 😉
Ja myślałam podobnie:). Czas weryfikuje wszystko..