Perfekcjonizm… Gdzie się nie obejrzę, tam spotykam ten pieprzony perfekcjonizm! W dzisiejszym tekście nie wylewam swoich frustracji. Ja po prostu… a zresztą! Chodźcie na bloga! Podzielę się z Wami moimi najnowszymi odkryciami.
Wchodzę na Facebooka- widzę idealne zdjęcia. Odpalam Instagram i mam wrażenie, że tylko ja piję na szybko (zimną!) kawę i wciskam coś do buzi, żeby uciszyć moje kiszki, które właśnie zaczynają przygrywać marsza. Ile razy najadłam się wstydu w przedszkolu przez… burczenie w brzuchu (serio!)
- Yyy…Przepraszam… Nie miałam czasu zjeść śniadania- rzucam nerwowo i już widzę karcący wzrok jednej z Perfekcyjnych Matek.
Przyznaję się, że patrzę zawsze na takie mamuśki z uznaniem, no dobra i trochę zżera mnie zazdrość. O której one muszę wstawać skoro od rana mają perfekcyjny makijaż, fryzurę zrobioną przez najlepszego stylistę? Zresztą one wyglądają jak milion dolarów…
Dziewczyny, powiedzcie mi jak to jest? Może znacie osobiście takie Mamuśki? Może one wcale nie kładą się spać? Nie… wyglądają jakby przesypiały podręcznikowe 8 godzin. Nie przemawia mnie zazdrość, tylko jestem zwyczajnie ciekawa, jak one to robią. Też z przyjemnością zgłębiłabym tajniki idealnego looku.
Zdradzę Wam coś. Ja zwyczajnie boję się konfrontacji z takimi osobami. Zwyczajnie, po ludzku boję się oceny. Że skarci mnie- ,,skoro, jak tak wyglądam mając dzieci, to Ty też powinnaś przeprosić się chociaż z tuszem do rzęs”.
Ale dobrze wiemy, że czasem chęci są, ale brakuje nam i siły i czasu. Po ciężkiej nocy wyjmuję z szafy cokolwiek, przyznaje się, że czasem zdarza mi się założyć skarpety nie do pary. Proszę pocieszcie mnie, że nie jestem jedyna…
Sama lubię ładnie wyglądać, lubię testować nowe kosmetyki, gdy mam nie pomalowane oczy czuję się jakbym była przeziębiona. Zresztą zawsze to troskliwe pytanie zadaje mi mąż, kiedy mam akurat no make up day. Dobrze jednak wiem, że coraz ciężej zatuszować mi oznaki nieprzespanej nocy, czasem sam korektor pod oczami nie zdaje testu i wtedy w konfrontacji z Perfekcyjną wypadam blado. Dosłownie: B -L-A- D -O. W porównaniu z Perfekcyjną, która ma seksownie zaznaczone kości policzkowe i jest tak super pomalowana rozświetlaczem. Ona jest zawsze uśmiechnięta, spokojna,ma bardzo łagodny ton głosu, a wszystkie zajęcia realizuje według harmonogramu. Próbowałam się nią stać, ale… na próbach się skończyło.
Kto za tym wszystkim stoi?
Jeśli ona sama- to podziwiam. Podziwiam jej zorganizowanie, energię i chęci.
Ale wiem też, że nie możemy wpadać w kompleksy na widok takich osób. Pomyśl, że może w domu Perfekcyjnej czeka na nią pomoc. Może babcia lub opiekunka pomaga ogarnąć dziecko. Może 1-2 w tygodniu przychodzi Pani, która pomoże posprzątać mieszkanie. Do mnie taka Pani przyszła raz. Wiecie jak to się skończyło? Przed jej wizytą sprzątałam każdy zakamarek mieszkania, żebym tylko nie wyszła na złą matkę i flejtucha. :D. Od tamtej pory podziękowałam. Sama ogarniam mieszkanie- raz lepiej, raz gorzej.
Daleko mi do perfekcyjnej matki. Musiałam odpuścić, z czegoś zrezygnować, żeby nie zwariować. Przyznaję się, że czasem udaję, że nie widzę, że Olek nie umył zębów, czasem lubię się polenić, ale też wyznaczamy sobie priorytety.
Jestem normalną mamą, wystarczająco dobrą. A Ty spotkałaś na swojej drodze Perfekcyjną?
4 komentarze
Perfekcjonizm zwłaszcza u matek zabija… Nie da się tak, by psychika nie ucierpiała na tym. Chyba że ma się kasę, na opiekunki, sprzątaczki i sięsamo robi… W normalnym życiu nie da się. Zresztą jeśli ktoś jest od wszystkiego to jest do niczego 😉 Także na spokojnie bez ciśnienia uważam warto odpuścić.
Ja na to najnormalniej nie cierpię. Nie musze nic nikomu udowadniać. Ideałem nie jestem i nie żąl mi tego.Staram sie być najlepszą maką dla moich chłopców.
Perfekcyjna to na pewno nie byłam i nie będę, staram się i tyle, ile mogę z siebie dać – daję.
Kiedyś pisałam o tym, że tacy ludzie albo mają armię niań albo dobre prochy. Jeśli Cię to pocieszy, takich nieperfekcyjnych jest więcej, ja czasem się kapnę, ża mam brudną bluzę i… lakierowane botki w ramach porannej stylówy, albo zrelaksowana wracam z dziećmi do domu i już od progu wiem, że wypoczęłam, gdyż zapomniałam ugotować obiad 😀 Wtedy szeroko się uśmiecham i pytam, czy mają ochotę na zapiekanki 😉