Październik to zdecydowanie miesiąc dyni. Moda na dynie przyszła do nas ze Stanów, gdzie każdego roku hodowcy dyń prześcigają się w konkursach na największą z nich. W tym roku największa dynia ważyła prawie tonę, a jej właściciel zainkasował za nią 13 000 dolarów. Będąc w Stanach zawsze ciekawiło mnie, co ci farmerzy dodają do upraw, żeby wyrosły im tonowe dynie. Aż strach się bać…
W moim rodzinnym domu nigdy nie było szału na dynie, w zasadzie dynię spróbowałam po raz pierwszy będąc w Stanach. Tam od września do listopada jest totany szał dyniowy. W październiku Amerykanie mają również swoje święto „Pumpkin Patch”, z okazji którego maluje się dynie na przeróżne kolory i robi przed domami wystawki. Im bardziej kolorowo, tym lepiej. Natomiast w noc halloweenową – dynie straszą i bawą najmłodszych.
W ostatnią niedzielę wybraliśmy się z Olkiem na pole dyniowe niedaleko Warszawy. Przesympatyczny właściciel zaprosił nas do swojego dyniowego ogródka, trochę nam poopowiadał o hodowli dyń i o tym, że dynie to jego pasja i hobby, w które wkłada całe swoje serce.
Dynie dają ogromne pole do popisów kulinarnych – do zrobienia ciastek, omletów, zup i sosów. Nie przegapcie jej sezonu i zaproście ją do swoich domów. Da ona radość i starszym i młodszym.
5 komentarzy
hahahah a ta dynia gigant z today.com wygląda, jakby wisiała nad Olem i zaraz miała go przydusić;p
Haha, mi ta dynia przypomina muzę pozującą do zdjęć, która waży 300kg!
Swoich domowników wciąż nie mogę przekonać do dyni. Akceptują ją jedynie na słodko w postaci chlebka dyniowego. O zupie krem, którą tak lubię, mogę zapomnieć albo gotować tylko dla siebie.
Sara, Jutro będzie przepis na pyszną zupkę z dyni:)
Ja uwielbiam ciasto dyniowe. Naprawdę polecam.