Dzień z Olomanolo

3
Showing 1 of 1

Zastanawialiście się czasami, jak mija zwykły dzień matki blogerki i jej syna?

Odpowiedź jest prosta: zwyczajnie, jak każdemu z Was, jak każdej mamie. Jemy, tańczymy, śpiewamy, chodzimy na spacery, robimy zdjęcia. Nic nadzwyczajnego prawda?

U nas tak naprawdę dopiero weekendy to czas święty. Celebrujemy to, że możemy być razem. Pisałam Wam ostatnio, jak ciężko jest wrócić do pracy i mieć dla swojego dziecka jedynie trzy, cztery godziny dziennie ==> KLIK. Jeszcze się nie chwaliłam, ale dorobiłam sobie obowiązków i postanowiłam rozpocząć nowe studia. I tak mi z tym dobrze…Tak bardzo się cieszę, że pomimo tylu rzeczy do ogarnięcia znalazłam czas na te 4 dni w miesiącu. Mam wrażenie, że znowu mam 22 lata. Siedzę w sali wykładowej, robię notatki w moim kołonotatniku albo rysuję serduszka na wydrukowanej prezentacji. Czuję wewnętrzną radość, bo robię to dla siebie…Oluś w tym czasie zostaje z Tatą, mają wtedy typowo męski weekend tylko dla siebie. Nie ma nic lepszego, jak pozbycie się matki, aby móc robić co się chce. Nie ma przymusowych wycieczek, tych sesji fotograficznych, spania o stałych porach. Hulaj dusza, piekła nie ma…

Kiedy nie mam zajęć, w sobotę staram się wstać przed wszystkimi domownikami. Ogarniam mieszkanie, szykuję pyszne śniadanie, które wygląda jakby z najpiękniejszego żurnala. Popijam pyszną kawkę z pianką i szykuję się na cały dzień z moją rodziną. Czyszczę kartę pamięci z aparatu, ładuję baterię, szykuję ubrania dla Olka, obmyślam tok działania oraz plan do zdjęć. Potem budzi się Olcio i tatko, jemy wspólnie śniadanko i czym prędzej wyruszamy z domu. W weekendy nas nie ma. Jesteśmy jak te powsinogi, co wędrują i wędrują i wędrują. Ja i mój mąż lubimy podróże, te dalsze najbardziej, ale i te bliższe sprawiają nam wiele frajdy. Śmieję się sama pod nosem, kiedy myślę że byłam na drugim końcu świata, a nigdy nie widziałam Ciechocinka czy Torunia. Wiecie jak to jest, nie było mi po drodze. W tym roku nadrobiliśmy zaległości, odwiedziłam i Toruń i Ciechocinek hehe…Każdy taki wypad to dla mnie największa inspiracja fotograficzna. Uwielbiam fotografować nowe, nieznane miejsca w tle. Na pierwszym planie zawsze jest Olek.

Weekend to jedyny czas, kiedy mogę spędzić z moim dzieckiem cały dzień. Jestem z nim, kiedy je, kiedy śpi, kiedy się bawi. Chciałabym, żeby ten czas nie mijał z prędkością światła i żeby choć na chwilę móc się zatrzymać i upajać się wspólnie spędzonym czasem.

A może Wy znacie jakieś magiczne zaklęcie na zatrzymanie czasu? Chętnie bym skorzystała…

20-2 19 18 17 16 15 12 11 10 9 8-2 8 7 3

Oluś:

Bluzka: Rebel

Spodnie: Rebel

Buty: Zara

Kaszkiet: H&M

13

Share.

About Author

Mama dwuletniego Stefka i sześcioletniego Aleksandra, zakochana w macierzyństwie, modzie i swojej pracy :)

3 komentarze

  1. czaderska stylówa Ola! 🙂 podziwiam, że chciało Ci się na studia jeszcze weekendy:) ja się „wplatałam” w zaoczne doktoranckie i autentycznie szkoda każdej soboty, którą na to poświęcam:p

    • No, tez sibie podziwiam hehe. I często się zastanawiam, jak ja to robię! Kiedyś kończysz doktorat?

Leave A Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.