Do napisania tego wpisu natchnęła mnie dzisiejsza wizyta u pediatry. Miła starsza pani doktor badając Olka nie mogła wyjść z podziwu, jak ze spokojem daje się osłuchiwać stetoskopem obcej osobie. Po skończonym badaniu Olek podziękował najpiękniej jak się dało za wykonane badanie, tańcząc po całym gabinecie lekarskim. I tak wizyta u lekarza zamieniła się w widowisko muzyczne w roli głównej z moim dzieckiem. Olek był gwiazdą, ja i pani doktor widzami, które uśmiechały się między sobą i komentowały jaki gwiazdor z niego. Po powiedzeniu do widzenia, pomachaniu rączką, Olek stwierdził, że czegoś zapomniał i na jednej nodze w jednej sekundzie odwrócił się na pięcie i wrócił do gabinetu. Po co? Wrócił, bo zapomniał dać buziaka pani doktor. Podszedł do niej nieskrępowany i uśmiechnięty, złożył usta w dziubek i wydał z siebie najpiękniejszy dla mojego ucha dźwięk, który brzmiał mniej więcej „ mmmmmm…”. Mój syn oprócz tego, że lubi popisywać się przed ludźmi jest bardzo otwarty. Wie, że pocałunki czy przytulaki to dobre uczynki, które powodują uśmiech a niekiedy łezkę w oku. Dla mnie najpiękniejszy moment to ten, kiedy siedząc na kanapie usiądzie obok mnie, obejmie swoimi malutkimi rączkami, powie mama i pocałuje w czółko. Dla takich momentów chce się żyć…Uśmiech mojego dziecka, buziak na dobranoc to najlepsze lekarstwa na zszarpane nerwy, na stres korporacyjny czy na zwykłe zmęczenie. Chciałabym móc delektować się tymi przytulańcami do końca życia, ale jak mam to zrobić, żeby piętnastolatek chciał przytulać swoją matkę. Dla takiego młodzieńca to przecież obciach na całego…
Dzieci czują sercem i patrzą sercem, dla nich nie ma złych czy dobrych ludzi. Człowiek jest człowiekiem, każdy ma takie same szanse. Mądry, głupi, brzydki, ładny, chory – to nie ma znaczenia, każdy może być przyjacielem dziecka. Kilka tygodni temu będąc na placyku zabaw, mój Olek zaczepił chłopca, na oko rok starszego od siebie. Chciał, żeby poszedł z nim na zjeżdżalnię, potem na huśtawkę, a na końcu pozował z nim dzielnie do zdjęć. Pozowanie to ostatnia rzecz, jaką mój syn lubi. Na aparat reaguje ucieczką, zakrywaniem twarzy i robieniem głupich minek. Ale tamtego dnia, mój syn był jakby zahipnotyzowany, jakby poznał bratnią duszę, kogoś kto mógłby być jego najlepszym funflem. Na placyku zabaw były też inne dzieci, ale nie wiedząc czemu bawiły się w innym kącie placu. Mój syn wybrał na przyjaciela chłopczyka z zespołem downa. Dla niego nie ma żadnych barier, aby tworzyć nowe przyjaźnie. Ty też spokojnie mógłbyś zostać przyjacielem mojego syna.
P.s. Dzisiaj mój syn zaczepił dozorcę bloku, porozmawiał z nim troszkę (po olkowemu), pomógł w grabieniu liści, na koniec zrobił cześć, papa i dał buziaka. Założę się, że w naszym bloku nie znalazłby się nikt, kto z uśmiechem na twarzy podszedłby do tego mężczyzny, porozmawiał, pouśmiechał się, pomógł i pożegnał w taki sposób jak zrobił to Olek. Dozorca jest dozorcą, kontakty z nim, my ludzie ograniczamy do jedynego słowa „dzień dobry”…
Czy jest jakiś sposób na to, abyśmy patrzyli i czuli sercem przez całe życie?
Mietek Szczęśniak
„…Zawsze sercem patrz,
żyj tak prosto jakbyś łzę ocierał.
Sercem patrz,
tak jak dziecko z łąk kamyki zbieraj…”
P.s. Zdjęcia bez jakichkolwiek filtrów, chciałam zachować te piekne kolory. Dzisiejszą sesję nazwałam Czerwony Kapturek.
5 komentarzy
kurcze, piękne to:)) takie okazywanie uczuć jest też potrzebne w dorosłym życiu, serio, nie krępujmy się:) ja np. moją babcię ściskam, całuję do snu, jak ją tylko widzę – a ona taka zaskoczona, że ktoś staremu człowiekowi tyle czułości okazuje. ale tak własnie trzeba:) mężowi, to wiadomo, ile miłości się daje, ale warto się rozejrzeć wokół i tych dziecięcych czułości nie szczędzić i zaskakiwać – przyjaciół, mamę, brata:)
Kurcze, wszyscy powinniśmy uczyć się od takich dzieci jak Twój synek! 🙂 Jestem pewna, że wyrośnie na wspaniałego, wrażliwego człowieka <3
Ewcia, dziękuję za miłe słowa:)
Pikeny wpis, cała prawda o dzieciach. Dzieci nie wiedzą, czy ktos jest dobry czy zły. Nie odróżnia dobra od zła. I te zdjęcia, które wienczą te mądre słowa.
Dziekuję:)