Lubię porównywać moje życie do rollercoastera. Niby jest śmiesznie i fajnie, ale czemu tempo jest takie zawrotne? Wsiadam do niego w poniedziałek. Po drodze spoglądam na świat ,,przez sekundę” i w zawrotnym tempie ucieka- wtorek, środa, czwartek, piątek i…. jeszcze szybszy zjazd, bo nie wiem, gdzie przepada mi sobota i niedziela. Dni uciekają jak szalone. Chyba nie jestem w tym sama, bo nie znam mamy, która potrafiłaby ujarzmić ten pociąg. Dzisiaj zdradzę Wam moje patenty na okiełznanie wesołej gromadki i domu, powiem, jakie nawyki pomagają mi wrócić do dawnej sylwetki i co koniecznie musicie zrobić, żeby znaleźć równowagę. :). Jakie są moje triki na odchudzanie?
Dłuższy i spokojny sen? Matko, zapomnij. Nawet, jeśli marzysz o awarii budzika, to możesz spokojnie liczyć na swoje dzieci. Stefan zawsze uniesie tę misję. Chłopak ma głos jak dzwon, sąsiedzi też mogą być ,,wdzięczni”, że nigdy nie zaśpią do pracy. Nie ma lekko, a dopiero rozpoczynamy dzień.
Kolejny krok? Zbieranie zamówienia na śniadanie. Jeden chce kanapki, drugi marzy o jajecznicy. Czekam na dzień, w którym będą zgodni, co do wyboru menu. Robię sobie kawę i z opuchniętymi jeszcze oczami szykuję śniadanie dla moich panów. Ja najczęściej jadam później, albo dojadam to, co zostało po chłopcach.
Po śniadaniu z prędkością światła szykuje chłopaków, żeby zaprowadzić starszaka do przedszkola. To moment, którego nie cierpię. Zaczyna się marudzenie, że spodnie nie takie, że bluzka bez napisu, a skarpetki za duże. A Stefan w tym czasie zamiast współpracować, wynajduje najciekawsze zabawki.
Jedni przygotowują się do zdobycia K2, dla nas wyzwaniem jest podróż do przedszkola. Każdy ma swoje szczyty do pokonania. Po powrocie do domu odkrywam, że nasze gniazdko chyba nawiedził jakiś huragan. Najprawdopodobniej Aleksander lub Stefan. Zaczyna się odgruzowanie terenu. Ogarniam łóżka, składam porozrzucane ubrania, nastawiam pranie i odkurzam całe mieszkanie. Ze Stefkiem wydłuża się ono nie dwukrotnie, a trzykrotnie. Tor przeszkód i dodatkowe atrakcje zapewnione. W międzyczasie jeszcze spacerek albo placyk zabaw ze Stefanem, a w drodze powrotnej zakupy. Kiedy nie mam czasu zjeść drugiego śniadania, zabieram go ze sobą w postaci owoców albo soku marchwiowo-owocowego np. Hortex Vitaminka.
Kiedy wracam do domu okazuje się, że to dopiero połowa dnia. Miałam wybór- albo marudzić i się poddać, albo stawić czoło codziennym wyzwaniom. Okazuje się, że można. Z lepszym lub gorszym skutkiem każdego dnia próbujemy.
Moje triki, które sprawiły, że nareszcie zaczęłam się zdrowo odżywiać, mimo bycia w ciągłym ,,niedoczasie”:
Staram się gotować posiłki na 2- 3 dni– zaoszczędzam i czas, i pieniądze
Niestety moi chłopcy mają różne kubki smakowe, co oznacza, że muszę gotować 2 a czasami 3 różne obiady. Olek to totalny niejadek (od niedawna). Stefan to smakosz, jakich mało. Mój mąż- dla którego posiłek bez mięsa to oszukane danie oraz ja, wiecznie dbająca o linię. Morał z tego taki, że w dniu, kiedy gotuje obiady spędzam w kuchni pół dnia. Albo pół nocy, bo kiedy nie chcę tracić czasu w ciągu dnia, gotuje wieczorami, kiedy chłopcy już zasną. To męczący, ale sprawdzony sposób, aby w spokoju i szybko wyczarować jedzonko. Gotujemy na 2-3 dni. Od jakiegoś czasu mamy postanowienie, że nie marnujemy jedzenia. Zakupy zawsze robimy z listą, w przeciwnym razie wykupiłabym ¾ sklepu. Jeśli w lodówce jest chociaż garnek z zupą, to nie zginiemy. Uwielbiam szczególnie zupy kremy, bo nie raz ratują nam tyłek przez wilczym głodem. W dodatku praktycznie same się gotują. No i możemy przemycić sporą ilość warzyw (coś dla mam niejadków).
Jem regularne
A raczej staram się je jeść. Nie wierzę w diety cud. Wierzę natomiast, że za wprowadzenie zdrowych nawyków do menu nasza sylwetka nam podziękuję. Wszystkie znamy dni z cyklu ,,coś bym zjadła, ale sama nie wiem co”, otwierasz wtedy po kilka razy lodówkę, szafki, szukasz tam nie wiadomo czego i jakoś tak same wpadają w ręce chipsiki, ciasteczka, żelki. Tylko garsteczka. Odkąd zaprzestałam kupowania słodyczy i przekąsek na ,,czarną godzinę” skończył się nasz problem. Mam ochotę na chipsy, ale nie chce mi się iść do sklepu, więc ich nie jem. W lodówce mam zawsze dużo warzyw, z których w chwili kryzysu przygotowuję zdrowy zamiennik chipsów. Chłopaki je uwielbiają. Jem regularnie 5 posiłków w ciągu dnia. Kiedy nie mam czasu zjeść, bo akurat wychodzę ze Stefkiem na spacer, to posiłek zabieram ze sobą, najczęściej wersję kieszonkową – owoce, warzywa albo sok marchwiowo-owocowy np. Hortex Vitaminkę, która jest bardzo sycąca.
Znajduję czas dla siebie
Zawsze, gdy słyszałam tę radę od matek starszych stażem, to uśmiechałam się pod nosem. Jak to mam znaleźć czas dla siebie? Kiedy? Moje dziecko non stop mnie potrzebuje. Dzisiaj wiem, czym jest zdrowy egoizm. Jeśli ja będę sfrustrowana i będę żyła w ciągłym napięciu, to moje dziecko szybko to odczuje. Dlatego każdego dnia robię coś dla siebie. Czasami relaksuję się na kanapie. Mój mąż nie zawsze jest zachwycony, gdy po powrocie z pracy ja wciskam mu na ręce Stefka i uciekam na siłownię, ale wie, że bardzo tego potrzebuję. Endorfiny robią robotę, a ja mam poczucie, że ,,nie samymi dziećmi żyje człowiek”. Jestem w końcu mamą, a nie niewolnicą na wyłączność. Trzy treningi w ciągu tygodnia to moje minimum, ale zdarza się, że ćwiczę tylko jeden raz w tygodniu. Niestety bycie mamą jest ważniejsze 😉
Jedna kawa mniej na rzecz szklanki soku, koktajlu czy ziół
Kawa to moja wielka słabość. Bez niej nie funkcjonuję. Ewa Chodakowska i Ania Lewandowska będą z nas dumne, jeśli będziemy pić dziennie 2-3 l wody. Staram się jak mogę, stosuję aplikacje, nastawiam alarm, ale ten romans z wodą podczas zimy wyjątkowo mi nie wychodzi. Dostarczam organizmowi płynów pod inną postacią. (O to, czy nie można pić wyłącznie kawy pytałam dietetyków już kilka razy. No kurczę …- nie można…. 😉 ) Ratuję się herbatkami, przeprosiłam się z ziołami (u mnie najlepiej sprawdza się pokrzywa i czystek) i z sokami warzywnymi. Ostatnio popijam soki marchwiowo-owocowe Hortex Vitaminka z koktajlem witamin ACE stworzone z myślą o dobrym samopoczuciu.
Moje życie to praca na pełnych obrotach, mimo, iż dla niektórych siedzę tylko w domu. Dlatego takie momenty w trakcie dnia, kiedy mogę usiąść z filiżanką kawy albo szklanką zdrowego soku są dla mnie jak najlepsza nagroda. To moja chwila relaksu, mój czas. Małe butelki soku zabieram ze sobą na spacer i plac zabaw. W czasie, gdy moi chłopcy szaleją, ja mam chwilę dla siebie.
Nie ukrywam, że wyciskarka do soków stoi u nas w kuchni. Co z tego, skoro nie mam czasu z niej korzystać. Faktem jest, że w formie soku jesteśmy w stanie przyswoić mnóstwo witamin, nie każdy potrafi zjeść 0,5 marchewki czy kilka pomarańczy na raz. Testowałam różne kombinacje. Hortex Vitaminka jest bogata w naturalną prowitaminę A (β-karoten) z marchewek, która w połączeniu z witaminami C i E tworzy koktajl witamin będący elementem codziennej diety. Witamina A pomaga w utrzymaniu prawidłowego widzenia, dba o zdrowie skóry i wspiera funkcjonowanie układu odpornościowego. Podobnie witamina C, która dodatkowo przyczynia się do zmniejszenia uczucia zmęczenia i znużenia. Witamina E z kolei pomaga w ochronie komórek przed stresem oksydacyjnym, który wpływa negatywnie m.in. na nasz wygląd.
Planuję
Łączenie pracy i opieki nad dzieckiem przez 24 godziny na dobę wymaga ode mnie dobrej kondycji umysłowej i organizacji. W moim przypadku bez planera ani rusz. Kiedyś nie lubiłam niczego zapisywać, dzisiaj z dziką satysfakcją skreślam wykonane zadania. Mam prostą zasadę- do sklepu też nigdy nie wychodzę bez listy. Wspominałam już o tym, ale prawda jest taka, że gdyby nie rygorystyczne trzymanie się listy to ucierpiałyby i mój portfel, i moja sylwetka.
Odkąd wprowadziłam proste nawyki do naszego życia czuję ogromną poprawę samopoczucia. Tak naprawdę większość z nas wraca z pracy… do drugiej pracy. W domu czeka kolejna porcja załatwień i obowiązków. Samo się nie zrobi. Nie mówiąc o mamach, które non stop opiekują się dziećmi. Czapki z głów. Jak w tej codziennej gonitwie znaleźć czas na zdrowy styl życia? Odpowiedź znajdziecie stosując metodę małym kroków. Schody zamiast windy, woreczek orzechów w torebce na mały głód zamiast batonika, szklanka soku, zamiast wmuszania w siebie porcji warzyw. Niby wszystko robimy ,,przy okazji”, a jednak efekty są widoczne. Małymi krokami możemy witać wiosnę, bo centymetry w pasie same spadają. Jestem ciekawa jak wygląda Wasz typowy dzień? Znajdujecie w nim czas na małe przyjemności?
A teraz pozwolicie, że wrócę do swoich obowiązków – czas na wieczorne czytanie chłopakom książki.