Jestem miłośniczką podróży. Znajomi i rodzina przestrzegali, że po urodzeniu dzieci ,,usiądziemy z mężem na tyłku”. Skończą się podróże, odkrywanie nowych miejsc, weekendowe wypady. Wszystko się skończy, a zacznie się prawdziwe życie. Rodzinne wakacje to fikcja?
Właśnie wróciliśmy z krótkiego pobytu nad polskim morzem. To drugie wakacje z dziećmi w tym roku. Kilka tygodni temu wróciliśmy z przepięknej Hiszpanii. Fakt, podróże z dzieciakami potrafią dać nieźle w kość. Dlaczego się na nie decydujemy?
Mówi się, że wakacje z dzieciakami, to żadne wakacje. To ciężka przeprawa, bo możemy spodziewać się kłótni, fochów, marudzenia. Wszystko to odbywa się na obcym terenie, co jest jeszcze większym wyzwaniem. My jednak nie poddaliśmy się po pierwszej porażce. I wbrew przestrogom najbliższych – nasz urlop wypełniony był śmiechem, szczęściem i słońcem.
Dlaczego tak często wyjeżdżamy z dziećmi?
Kochamy podróże, ale nie mamy możliwości zostawienia dzieci z dziadkami. Od zawsze byliśmy zdania, że wolimy wydawać pieniądze na wyjazdy, które dostarczają niesamowitych emocji, zamiast na zabawki, które posłużą dzieciom dosłownie na chwilkę.
Kto z nas nie pamięta wakacji spędzonych ze swoimi rodzicami? Założę się, że każdy z nas ma takie wspomnienia. Nie musieliśmy jeździć daleko, żeby stwierdzać we wrześniu, że ,,to były najfajniejsze wakacje”. I tak było co roku. Pamiętam wyjazd samochodem do Turcji i Bułgarii, ale kompletnie nie mogę przypomnieć sobie żadnej zabawki z tamtych lat. Nie wiem czym bawiłam się jako pięcio czy sześciolatka, ale nigdy nie zapomnę błękitu morza i smaku kanapek jedzonych na postoju. Normalnie, w domu nawet bym ich nie powąchała!
Wakacje z dziećmi to nie bajka
Przyznaję – wyjazd z dziećmi daleki jest od wyobrażeń przestawianych na plakatach biur podróży. Nie jest to sielanka. To zapierdziel, bo każdego dnia planujesz rozrywki dla dzieciaków, znosisz ich grymasy i złe humory. Przez cały dzień działasz na pełnych obrotach, tylko po to by ich uszczęśliwić. Ale wiecie co? Nie zmienię tego na siedzenie na kanapie w moim M4! Nigdy w życiu. Mimo ciężkiej pracy wybiorę kolejny wyjazd, bo widzę ile radości i szczęścia przynosi moim dzieciom kolejny wyjazd.
Podróże to nie tylko zwiedzanie…
Pewnych umiejętności nasze dzieci nie nauczą się w szkole. To na wakacjach moja mama po raz pierwszy powiedziała mi jak powinnam zachować się w sklepie z pamiątkami. Przestrzegała, że muszę poczekać na wydanie reszty i dokładnie sprawdzić. Podpowiadała też, że czasem warto odejść trochę dalej od tłocznych miejsc tylko po to, żeby zapłacić 20 zł mniej za wypasioną zabawkę.
To podczas wakacyjnych wojaży ja- niejadek w dzieciństwue próbowałam nowych przysmaków, które po powrocie stawały się już tymi ulubionymi i na stałe gościły w naszym menu.
Widzę, że podobnie jest z moim chłopakami. I chociaż często jest cholernie ciężko, to zawsze staramy się rozmawiać z chłopakami o wyjeździe. Oczywiście nie opowiadać o historii Koloseum w nudny sposób, by zaszczepiać w nich naszą pasję, pokazywać ogrom ciekawych miejsc – niekoniecznie znajdujących się daleko. To podczas wyjazdów moi synowie zdają sobie sprawę, jak ważna jest nauka języków. Wiedzą to z własnych obserwacji, a nie z przymuszania dorosłych. A to tylko niektóre plusy.
Jak sytuacja wygląda u Was? Zabieracie maluchy na małe i duże podróże, czy czekacie aż trochę podrosną?