Która z nas nie chciałaby przeżyć poranka jak z hollywódzkiego filmu? Ty w białej pościeli, w hotelowym pokoju z oknem na ocean i ON podający śniadanie wprost do łóżka. Pomarzyć dobra rzecz…
Mam jednak nadzieję, że wierzycie w to, że marzenia się spełniają. Bo spełniają…Musisz jedynie im to ułatwić. Moje poranki może nie wyglądają jak iście hollywódzka produkcja, ale są na tyle fajne, że sprawiają, że mój weekend wypełniony jest radością, jakąś taką melancholijnością i spokojem. Lubię czasami wziąć dzień wolny od pracy i przeżyć taki miły poranek, nie spiesząc się nigdzie i nie gubiąc na klatce w pośpiechu szpilek niczym kopciuszek…
Moje sposoby na miłe poranki?
- Wyłączam budzik
Jeżeli masz małe dziecko w domu to sama wiesz najlepiej, że nie potrzebujesz budzika. Taki naturalny w postaci słowa „mama” albo „tata” jest o wiele przyjemniejszy niż jakaś nudna i denerwująca melodyjka z Twojego telefonu.
- Biorę letni prysznic
Nic tak nie pobudza jak prysznic z rana. To opcja lepsza od porannej kawy.
- Wypijam ciepłą kawę
Cieszę się tym, że w weekendy piję ją jeszcze ciepłą, przyrządzoną przez mojego faceta. W końcu mogę usiąść w fotelu ze swoją ulubioną filiżanką i porozmyślać o życiu. Na dzień dobry piję małą czarną, na drugie „dzień dobry” latte.
- Zjadam pyszne śniadanie
Inne niż to, które jem kiedy spieszę się do pracy. W weekendy nie liczę kalorii, jem to na co mam ochotę i na co brakuje mi czasu w trakcie tygodnia. Moje ulubione śniadanie to wszystkie postaci jajka, na miękko, na twardo, sadzone czy omlety. A moim daniem popisowym są jajka po benedyktyńsku na tostach. Ale na jajach się nie kończy, bo lubię też zwykłą owsiankę z owocami.
- Mam świeże kwiaty w sypialni
Uwielbiam cięte kwiaty, które od kilku lat są nieodłącznym elementem wystroju mojego mieszkania. Sobota to dzień świeżej dostawy, a osobą, która dba o to, aby nasz dom pachniał o poranku, jest mój mąż.
- Nie spieszę się
Mam przecież cały dzień na nadgonienie zaległości z całego tygodnia, a dodatkowe trzydzieści minut spędzone w fotelu czy na kanapie nie zrujnują mojego dnia.
Usiądź, obejrzyj program śniadaniowy w TV, albo przejrzyj gazetę, którą kupiłaś dnia poprzedniego.
- Cieszę się życiem
Mam przed sobą dwa wolne dni. Nie gonią mnie terminy, nikt nie krzyczy w słuchawce, że czegoś nie zrobiłam. A jedyną rzeczą którą mam zrobić to korzystać z wolnego i cieszyć się życiem.
Zauważyłyście? Nic nie napisałam o dziecku :)…
Enjoy!!!
P.S. A czy Wam przyniósł kiedyś śniadanie do łóżka ON?
=============================
Jeśli chcesz być z nami w ciągłym kontakcie, zachęcam do:
→ Polub nasz profil na Facebooku lub profil na Bloglovin. Dzięki temu będziesz na bieżąco z nowościami na blogu.
→ Śledz nas na Instagramie. Znajdziesz tu sporo zdjęć z codziennego życia, których zazwyczaj nie publikuję na blogu.
→ Odwiedź nas Twitter i Pinterest, jeżeli Facebook i Instagram są dla Ciebie niewystarczające.
9 komentarzy
Świeże kwiaty… ale fajnie 🙂
Śniadanie do łóżka zdarzyło się dostać 🙂 Ale te kwiaty – marzenie 🙂
To dzisiaj kupujesz kwiaty, raz raz…
Szczerze mówiąc to mój mężczyzna częściej przynosi mi śniadanie do łóżka niż ja 😀
Teraz się tak zastanawiam czy ja w ogóle kiedyś przyniosłam śniadanie do łóżka? Nie rozpieszczam go za bardzo. Zła kobieta ze mnie 😉
Oj tam…oj tam…Ja też zawsze czekam na gotowca.
Też kocham kwiaty i muszą być wszędzie w mieszkaniu! A co do budzika, masz racje nie trzeba nastawiać przy dziecku 🙂 Takie dni są piękne, gdy śniadanie robi i przynosi on 🙂
Oj taaak:)
Mój wymarzony poranek mam wtedy, kiedy moge się w końcu wyspać.
Ja też, czyli tylko weekendy i świeta hehe
Taaak i uwielbiam te śniadania, ale najczęściej przynosi kawę z pianką. Ostatnio kupił specjalną tackę na śniadania <3