Wszystkie mamy siedzące ze swoimi pociechami w domu usłyszą, wcześniej czy później, kilka motywujących i zarazem mega irytujących zdań, które wypowie otoczenie.
Jeżeli dopiero co urodziłaś, to śpij spokojnie – masz jeszcze 4-5 miesięcy luzu. Potem się zacznie. Będą Cię atakować zewsząd zadając pytania albo sugerując, że to już najwyższy czas powrócić do pracy, zostawiając swoje pół roczne dziecko w żłobku.
Naszemu społeczeństwu zdecydowanie brakuje edukacji z zakresu obowiązków matek, które poświęciły swoje kariery w korporacjach na rzecz wychowywania dzieci, łączą pracę zawodową w domowym biurze z opieką albo zwyczajnie wykorzystują roczny urlop macierzyński.
Będąc młodą mamą „siedząc w domu” postanowiłam spróbować czegoś nowego. Zaczęłam projektować ubrania… To nie było projektowanie dla projektowania albo moja kolejna fanaberia. To były tysiące maili wysłanych w celu znalezienia odpowiedniej szwalni, to były godziny spędzone na wertowaniu katalogów z tkaninami i dodatkowy czas poświęcony na kontakty z firmami… Wyprodukowany towar też musiał się sprzedać. Za wszystko odpowiedzialna byłam ja, podobnie jak za opiekę nad moim synem. Ciężko więc powiedzieć, że oprócz wychowywania dziecka nie robiłam nic innego. Robiłam. I to wiele…Pomimo, iż łączyłam macierzyństwo i pracę, co rusz mogłam usłyszeć od cioć „dobre rady” czy nawet bliskich znajomych uwagi i pytania dotyczące mojego powrotu do pracy itp. To, co mnie denerwowało najbardziej ze względu na zbyt dużą intensywność przedstawiam poniżej, może chociaż część z tego dotyczy i Was:
- Kiedy ona wraca do pracy?
To pytanie wypowiadał mój, powiedzmy, kolega za każdym razem kiedy spotykał moich bliskich znajomych. Nieważne, że Olek miał wtedy 5 miesięcy, on z niecierpliwością wyczekiwał dnia, kiedy wrócę do swojej korporacji, a jemu będę machała odjeżdżając z parkingu o poranku. Chwała mu za to, że pilnował moich deadlinów i uświadamiał mi, że przecież czas z moim synkiem kiedyś się skończy.
- Ty masz tyle wolnego czasu dla siebie
Powiedźcie mi, czy jakakolwiek matka ma czas dla siebie, mając małe dziecko u boku? No, może w nocy, o ile dziecko przesypia całą. W moim przypadku wybierałam sen, a nie relaks przed telewizorem. Filmy oglądałam karmiąc piersią, przykuta do sofy w salonie. No dobra, ktoś może mi zarzucić, że przecież dziecko dużo śpi, więc wtedy zdecydowanie to czas dla matki. Tak, dla matki i jej obowiązków domowo-biznesowych. Przecież obiad się sam z niczego nie zrobi, łazienka sama się nie posprząta, a odkurzanie i pranie same też się nie zrobią. Matka walczy o każdą minutę dla siebie, ale robi to z uśmiechem na twarzy, a nie z wielkim grymasem czy zdenerwowaniem.
- Ty możesz cały dzień chodzić w piżamie
Może i mogę, ale czy chcę? Czy chodzenie w piżamie jest naprawdę takie fajne? Nie wiem jak Wy, ale ja lubię rano wstać, ubrać się w normalne ubrania, zrobić makijaż (nawet super ekstra szybki) i poczuć się dobrze. W piżamie zawsze czuję się zaspana, mam wrażenie, że dzień minął, a ja nie zrobiłam niczego konkretnego.
- Tobie to fajnie, że nie musisz rano wstawać i pędzić do tej korpo
Jeżeli komukolwiek wydaje się, że macierzyństwo polega na wysypianiu się i wylegiwaniu w łóżku do południa, to jest w błędzie. Na początku to wstawanie co 3 godziny w nocy, więc nie wiesz, o której tak naprawdę zafundujesz sobie pobudkę. Ja przez 3 pierwsze miesiące, kiedy Olek rzeczywiście budził się regularnie na jedzenie, byłam już na nogach o 5 rano. Wychodziłam z założenia, ze skoro mam coś zrobić, to tylko wtedy, kiedy młody śpi. Także tego, korpoludki, to Wy czasami macie lepiej niż my matki, które uzależnione jesteśmy od rozkładu dnia swoich dzieci.
- Kochanie, co na obiad?
No tak, kiedy małżonek ciężko pracuje przez 8 godzin w biurze, to jego kochanie siedzi w domu cały dzień i ma czas na ugotowanie dwudaniowego obiadu. Wróć – dwudaniowego z deserem najlepiej.
Nie powiem, że nie gotowałam siedząc w domu. Dla siebie, jako karmiącej – zawsze. Dla męża teoretycznie też, choć bywały dni, że nie byłam w stanie, bo albo walczyliśmy z bolesnym wyżynaniem się ząbków, albo pogoda była taka piękna, że spożytkowaliśmy ją na długim spacerze. Nie zawsze kobieta, która siedzi z dzieckiem w domu jest w stanie ugotować obiad jak „u mamy” i uważam, że jest w pełni usprawiedliwiona. Jeżeli ten post czyta jakikolwiek mężczyzna, to mam dla niego przekaz: My, matki zajmujące się dziećmi i domem, często w połączeniu z dodatkowymi obowiązkami biznesowymi pracujemy podobnie jak Wy, różnica polega na tym, że nasze biuro to dom, a Wasze to wieżowiec w centrum miasta :).
Chyba zgodzicie się ze mną, że hasła które wymieniłam padały w Waszym otoczeniu dosyć często. A może dopiszecie coś jeszcze do tej listy?
=============================
Jeśli chcesz być z nami w ciągłym kontakcie, zachęcam do:
→ Polub nasz profil na Facebooku lub profil na Bloglovin. Dzięki temu będziesz na bieżąco z nowościami na blogu.
→ Śledz nas na Instagramie. Znajdziesz tu sporo zdjęć z codziennego życia, których zazwyczaj nie publikuję na blogu.
→ Odwiedź nas Twitter i Pinterest, jeżeli Facebook i Instagram są dla Ciebie niewystarczające.
19 komentarzy
„My, matki zajmujące się dziećmi i domem, często w połączeniu z dodatkowymi obowiązkami biznesowymi pracujemy podobnie jak Wy, różnica polega na tym, że nasze biuro to dom, a Wasze to wieżowiec w centrum miasta :)” – znakomicie podsumowuje wszystko w tym temacie. Ostatnio doszłam do nieuświadamianego sobie wcześniej faktu, że nawet będąc 10-12 godzin poza domem w pracy, miałam dla siebie więcej czasu. Ale dla społeczeństwa teraz to ja tylko leżę i pachnę 🙂
Wiem coś o tym, ja obecnie pracuję 8,5 h dziennie, i wyrabiam się ze wszystkim tak samo kiedy siedziałam w domu. Jeżeli zdarzają się dni, kiedy siedzę z małym na zwolnieniu dzień mija mi w tak błyskawicznym tempie, że kiedy się obejrzę, mąż wraca już do domu. Dziecko jest mega absorbujące i kochane:)
Te zdania irytują zapewne każdą kobietę. Od pewnego czasu wręcz nie chce się na nie odpowiadać… A wiesz co jest najgorsze? Wpadają niezapowiedziani goście, dom w lekkim nieładzie (jak to przy dziecku zazwyczaj bywa idealnie nigdy nie jest) a ja czuję się zawstydzona bo „przecież siedzę cały czas w domu to powinnam mieć wydmuchane/wychuchane”! Kto we mnie to wpoił, no kto????
Haha, Martyna bys się wstydziła, że nie sprzątasz na bieząco i codziennie. Wstydz się teraz kobieto 😉
Podpisuję się pod tym. Tak często to wygląda. Ja słyszę,że się wysypiam. Ale guzik prawda. Już 7miesięcy „walczę” o to,by moje dziecko normalnie spało, tzn. żeby szkrab nie wybudzał się po 20min samodzielnego snu. Słyszę też zdziwienie „to on nie przesypia nocy?”, „to on śpi z tobą?”. Otóż tak. Syn mój to mały łakomczuszek i przytulasek. Dwa, gdzieś przeczytałam,że śpiąc z dzieckiem zyskuje się 45min dodatkowego snu. Jak dają to dlaczego nie korzystać? Ostatnio najczęściej słyszanymi pytaniami są te, związane z karmieniem piersią”ty jeszcze karmisz?” lub „jak długo zamierzasz karmić?”.
No więc…nie mam więcej pytań.
Pozdrawiam
MAMA OLUSIA
Kiedyś na studiach też powiedziałam koleżance że ma tak dobrze, siedzi w domu z dzieckiem, na uczelnie przyjeżdża na kilka zajęć w miesiącu (ITS) więc ma tyyyyleee czasu dla siebie. Dopiero kiedy sama urodziłam moje poglądy mocno się zmieniły 🙂
Zdecydowanie te dotyczące „siedzenia” w domu i nic nie robienia, bo przecież „tylko” zajmuję się dzieckiem, które nie wymaga uwagi. Wypowiadane często przez tych znajomych, którzy nie mieli w ogóle styczności z dziećmi dłużej, niż godzinę, dwie. Na szczęście mój mąż ma inne podejście. 🙂
Taaaaa, ja w ogóle uwielbiam jak ktoś mówi, że siedzisz w domu, bo akurat z siedzeniem PRACA matki w domu ma najmniej wspólnego. Ja zawsze sobie żartowałam, że już mnie boki bolą od leżenia i malowania paznokci. I nudno mi od tych wszystkich seriali. Ale dobrze, że mam ogrodnika, kucharkę, nianię i gosposię, panią do sprzątania i szwaczkę, bo przynajmniej od czasu do czasu muszę wstać i ich przypilnować, inaczej umarłabym z nudów siedząc w domu 🙂
No oczywiście, ja co najmniej raz w tygodniu słyszę takie teksty. Siedzę w domu, obijam się, nudzę się i tylko narzekam, że nie mam na nic czasu 😀
Myślę, że moja M. by się z Tobą zgodziła 🙂 Może oprócz pytania o obiad, a już na pewno o deser!
Nie wiem skąd się biorą te teksty!? Ja mam trójkę. Mój młody budzi się milion razy w ciągu nocy, a co tam wyśpię się w dzień! No biorąc pod uwagę, że muszę wyprać piątce, potem to wyprasować, zrobić jeść chociaż dzieciakom, odrobić lekcje ze starszym, pobawić się z młodą, zmywać na bieżąco, bo przy piątce, to ola Boga! W między czasie wyskoczyć na zakupy, iść na spacer, a jak nie daj boże choroba się wkradnie, to już tylko ręce złożyć i walnąć się na kanapę:P. Podsumowując: marzy mi się powrót do pracy! Przynajmniej przez 8h odsapnę ;-). Pozdrawiam
Mój ulubiony tekst to i tak: „siedzisz w domu i nic nie robisz”, bo skoro trzeci dzień z rzędu trzeba przeskakiwać przez zabawki Nikoli, aby dotrzeć do garderoby to ja na pewno NIC nie robiłam przez caaaały dzień 🙂
Jeszcze jedno, cudowne zdanie – „Masz szczęście, że możesz tak długo odpoczywać od pracy”. Fascynujące, zwłaszcza, że wypowiedziane do mnie – matki trójki dzieci, z domem, ogrodem, psem, blogiem i milionem innych rzeczy 😀 Pozdrawiam!
Nic dodać nic ująć 😉 przecież czas w domu z malutkim z dzieckiem, to sam relaks! To czas robienia sobie maseczek, malowania paznokci i nadrabiania zaległej lektury książkowej! Szkoda, że ciocie i babcie już zapomniały jak to było jak one „nic nie robiły” w domu, a wszystko się magicznie samo gotowało, sprzątało, prało, prasowało i przewijało oraz karmiło… 😉
Ja czasem mam wrażenie, że moje sprzątanie to podwójnie stracona energia.. moja na zgarnięcie wszystkich zabawek chociaż do jednego pokoju i Młodego na powtórne rozniesienie ich po całym domu… A gdyby tak sobie leżały, to mogłabym jeszcze zrobić sobie całodzienny fitness przeskakując raz nad jedną, a raz nad drugą! 😉
Zauważyłam też, że dla ludzi „z zewnątrz” praca w domu jest niepełnowartościowa, że to taki dodatek do reszty i fanaberia. Wydaje im się, że w „międzyczasie” można zrobić wszystko to, co robi się jak się nie pracuje, bo przecież nie traci się czasu na dojazdy… Że w domu nikt nie przeszkadza i można się skupić, nie to co w biurze i na pewno wtedy zajmuje mniej czasu! A już najlepsza jest praca w domu z małym dzieckiem – sam miód! Przecież ono i tak nic nie robi! ;D
No tak, jak się nie ma dzieci, to tak naprawdę ciężko sobie wyobrazić jaką tak naprawdę ciężką pracę ma mama. Ale i tak tych niewyspanych nocy, chodzenia w piżamie cały dzień… nie zamieniłabym na życie sprzed narodzin mojego synka 🙂
Ja też, teraz żałuję, że tak wcześnie wróciłam do pracy…Przecież miałam tak dobrze;/
a ja mam tego typu komentarze głęboko miedzy zgrabnymi pośladkami 🙂 to moje życie i moje decyzje. Już prawie 4 lata jestem w domu. Najpierw córka. Potem syn. I nie mam obowiązków biznesowych i trudno jest mi sobie wyobrazić – jak bez pomocy babć i niań (posiadanie niani po to bym ja mogła kilka godzin pracować w domu byłoby mi zupełnie nieopłacalne finansowo) można w domu pogodzić prace zawodową z roczniakiem, którego czas drzemki wykorzystuję na zrobienie obiadu. Dla jednych moje siedzenie w domu i cofanie się zawodowe jest niewyobrażalne. Dla mnie roczniak w żłobku jest niedopomyślenia. Każdy ma swój pogląd na życie i najlepiej gdyby skupiał się na nim, a nie na życiu innych!
od najbliższych takich pytań nie słyszałam, raczej zachęcają mnie do zostania w domu z dzieckiem i ciągle dowożą nam jedzenie, „bo Ty przy dzieciach to masz mało czasu na kucharzenie” 😊 rozumieją wieczny bałagan i są chętni do opieki nad dziećmi, „a Ty się zdrzemnij” 😊 a gadki obcych ludzi, którzy nie mają pojęcia o macierzyństwie mam głęboko, gdybym się przejmowała to załamanie nerwowe murowane 😊
No właśnie chodzi o te gadki obcych, którzy albo nie mieli dzieci, albo je mają ale są już na tyle dorośli, że tego nie rozumieją. Najważniejsze to robić swoje i sie nie przejmować, prawda?