Twoja przyjaciółka właśnie urodziła dziecko, a Ty kompletnie nie masz pojęcia o tym, co mogłabyś podarować jej nowonarodzonemu dziecku w prezencie?
Jak się okazuje, kupno prezentu z okazji narodzin dziecka w dzisiejszych czasach to niemały problem. Napisałam w dzisiejszych, ponieważ dawniej, kiedy w sklepach nie było niczego, młodzi rodzice cieszyli się dosłownie ze wszystkiego, cokolwiek otrzymali. Zazwyczaj były to welurowe śpiochy i pluszaki wszystkie w tym samym modelu i kolorze.
Pamiętam jak dziewiętnaście lat temu moja siostrzenica z okazji narodzin, dostała w prezencie cztery pary takich samych śpiochów i 3 identyczne pluszaki. Wtedy prawo konsumenckie nie było jeszcze tak łaskawe i nie można było zwrócić lub wymienić towaru w ciągu 30 dni od daty jego zakupu. Mojej siostrze nie pozostało nic innego jak oglądać swoje dziecko przez 4 dni z rzędu w tych samych śpiochach…
Teraz kiedy półki sklepowe wręcz uginają się od ekologicznych zabawek, kocyków, ubranek itp. we wszystkich kolorach tęczy, nasz mózg wariuje, bo nie wie co wybrać, aby jednocześnie podobało się rodzicom, czy dziecku, ale też było przydatne. Z drugiej strony, często przyszła mama dostaje hopla na punkcie wyprawki dla jeszcze nienarodzonego dziecka nie dając szansy znajomym i bliskim.
Kupując prezenty, nieważne czy dziecku, czy dorosłemu starajmy się wybierać to, co w danym momencie przyda się jego odbiorcy. W swoim życiu dostałam zbyt wiele nietrafionych prezentów, które okazały się zwyczajnym wyrzuceniem pieniędzy w przysłowiowe błoto.
Jeżeli chodzi o prezenty, których ja, jako mama nie chciałabym dostać dla swojego dziecka są to na pewno ubranka w rozmiarze 56 i 62. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem całkowicie zafiksowana na punkcie ubranek dla dzieci. Kiedy byłam w ciąży skompletowałam Olkowi całą garderobę na 4 miesiące w przód, oczywiście z dużym naddatkiem. Dlatego kiedy znajomi wręczali nam ubranka w najmniejszych rozmiarach z góry wiedziałam, że nigdy ich nie ubiorę. I nie dlatego, że mi się nie podobały, ale dlatego, że zabrakłoby mi dni w tygodniu, aby ubrać Olka w te wszystkie ubranka. Dzieci z tych najmniejszych rozmiarów wyrastają dosyć szybko, dlatego bez sensu mieć ich całą stertę.
Inną rzeczą, której nie kupiłabym nowo upieczonym rodzicom dla ich dziecka jest pluszak. Skąd mam mieć pewność, że będzie pasował do wystroju pokoju dziecka i czy spotka się z adoracją rodziców. Czułabym się okropnie, jeżeli rodzice tej małej istotki już do końca życia mieliby kojarzyć mnie z np. brzydką zieloną żabą.
Co zatem kupić dziecku?
- Ubranka – są ok, ale kupujmy większe rozmiary. Pomyślmy co mogłoby spodobać się mamie dziecka, przecież to ona ubiera dziecko, a nie dziecko siebie. Uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest kupno ubranek od rozmiaru 74 i większych. Pamiętajmy też o dostosowaniu prezentu do pory roku. Nie kupujmy na prezent letniej sukienki w rozmiarze 74 cm, jeżeli dziewczynka urodziła się latem.
- Zabawki – też są ok, ale zainwestujmy w coś dla starszaków. Nie kupujmy zabawek niskiej jakości. Lepiej zainwestujmy pieniądze w 1 porządną zabawkę, która posłuży dziecku przez dłuższy czas.
- Pieluchy – ich nigdy nie jest za dużo…Sama jesteś mamą i wiesz doskonale, ile pieluch dziennie zużywałaś, kiedy urodziło się Twoje dziecko.
- Emolienty i inne kosmetyki – jeżeli zdecydujesz się na prezent kosmetyczny, to proponuję wcześniejsze omówienie tego z rodzicami. Oni już pewnie wybrali markę, którą używają i która według nich jest odpowiednia dla ich dziecka.
- Ręcznie malowany obrazek z aniołkiem – kiedy urodził się Oluś kupiłam mu ręcznie malowany obrazek z aniołkiem, który miał go strzec. Takie rękodzieło ucieszy każdego rodzica, na jego odwrocie można napisać dedykację, którą nowo naradzone dziecko odczyta samodzielnie za kilka lat.
- Sesja noworodkowa – niepowtarzalny prezent, jedyny w swoim rodzaju. To prezent z górnej półki, ale można się na niego złożyć w kilka osób.
- Album na zdjęcia – zawsze się przyda, sama wiem ile tysięcy zdjęć robi się własnemu dziecku.
- Kocyk – ten zawsze się przyda. Pomyśl nad kolorem i gustem rodziców. Jeżeli rodzice lubują się w pastelach, to nie kupuj niczego jaskrawego.
- Coś czego rodzice jeszcze nie zdążyli kupić, a co na pewno im się przyda (Dzwoniąc z gratulacjami zapytaj, co rodzice chcieliby dostać w prezencie dla swojego dziecka). Może to być wyparzacz do butelek, sama butelka konkretnej firmy, smoczek + zawieszka, pościel do łóżeczka…
- Drobiazg dla świeżo upieczonej mamy. Najlepsze chyba będą kwiaty albo torcik :).
- Prezent dla starszego dziecka. Jeżeli idziesz w odwiedziny do rodziny, w której jest starsze dziecko nie zapominaj o nim. Narodziny młodszego rodzeństwa to dla niego w pewnym stopniu przeżycie, nie zawsze pozytywne. Aby nie poczuło się gorsze, nie zapomnij o prezencie dla niego.
I pamiętaj! Staraj się dobierać prezenty pod kątem przydatności, szkoda Twojego czasu i Twoich pieniędzy na coś, co okaże się bezużyteczne…
Jeżeli masz ochotę poszerzyć moją liste to zapraszam do komentowania wpisu.
14 komentarzy
Album, pieluszki, pierwsze szeleszczące zabawki to strzał w 10! Równie fajnym prezentem są ramki na zdjęcia i masa na odcisk stopki bądź rączki. Za to torcika bym nie zjadła. Karmiłam piersią i na początku unikałam słodyczy 😉
Ja do listy dodałabym kartę podarunkową :), sama taką dostałam i był to super pomysł, dla mamy lepiej kupić kwiatki czy książkę – odradzam słodycze, na poczatku karmiąc nie można ich jeść 😉
wszyscy zawsze narzekają, że nie ma co dziecku na urodziny czy inną okazję kupić – przecież wszystko już ma, ja zazwyczaj mam odwrotny problem – na rynku dostępnych jest tyle świetnych produktów, że nie wiem z czego powinnam zrezygnować 😉
To prawda, rynek aż pęka od fajnych produktów. Ciężko się zdecydować, co kupić dziecku przy takiej ilości pięknych rzeczy.
Jest tego od groma. Ja wychodzę z założenia, że dla maluszków kupuje się rzeczy pierwszej potrzeby, a starszakom uwielbiam kupować edukacyjne bajery. Ale niestety, te edukacyjne najmniej cieszą :P, dlatego jestem ciotką, od której prezenty są na czas, kiedy już nuda sięga zenitu 😛
Dokładnie tak trzymać. Dla malucha pieluchy bambusowe xkko dla starszaka np. jakąś grę na topie, ciekawą plastelinę itp.
numer 9,10 i 11 to najlepsze pomysły!
O zgrozo – błagałam ludzi, żeby tylko nie kupowali nam zabawek i żeby dalej tego nie robili. I tak cały czas w jakiś dziwny sposób generują się nowe. Już wolę cokolwiek innego byle nie zabawki. Kocyk, pieluchy, ubranka – moim zdaniem faworyty.
O tak zgadzam się . Pieluchy np. bambusowe xkko – są super prezentem.
A ja polecam moje dziela 🙂
http://olx.pl/oferta/tort-pieluszkowy-z-pampersow-baby-shower-niemowlak-prezent-wyprawka-CID88-IDc6muP.html
jeżeli nie wiecie co kupić mamie po porodzie i maleństu na pierwszą wizytę ? – zachęcam – napiszcie do mnie – http://zaskoczmame.pl/portfolio/pomoc-w-wyborze-prezentow-dla-mamy-i-dziecka/
Kiedy siostra urodziła synka postanowiliśmy kupić dla niej mozaikę ze zdjęciami maluszka. Z takim prezentem na pewno trzeba zaczekać około dwa tygodnie, przez ten czas trzeba robić maluszkowi zdjęcia co nie było dla mnie problemem bo siostra bardzo chciała, żebym w tych pierwszych dniach przy niej była. Uzbieraliśmy sporo fotek bo około 300 i wysłaliśmy do firmy Mozaikowo. Tam profesjonalni graficy przemienili nasze fotki w piękną mozaikę. Moja siostra była bardzo zadowolona z prezentu . Teraz każdy jej gość się nią zachwyca 🙂
Super wpis. Ja uważam, że bambusowe rzeczy są super prezentem. Dostałam po urodzeniu otulacz bambusowy xkko i to najczęściej używany i najdłużej nam służący prezent. Teraz jest ulubioną przytulanką. Potem dokupiłam jeszcze mniejsze pieluchy xkko i powiem szczerze, że to było jedne z lepiej zainwestowanych 60 PLN w moim macierzyństwie:-)
Okazja wspaniała, tylko nie wiem czy ta młoda mama jest w pierwszym momencie nastawiona na ekstra wymyślne prezenty… Zwykle rodzice całą wyprawkę mają już wcześniej kupioną. Jak siostra rodziła to ograniczyłem się do kwiatów przy gratulacjach https://kwiatowyogrod.pl/do/cat/NARODZINY/Narodziny i był to chyba dobry wybór, bo siora kwiaty lubi, więc jej się podobało 🙂 A potem okazji związanych z dzieckiem gdy prezenty będą wskazane jest przecież masa…