Kobiety w ciąży można podzielić na dwa obozy. Jeden to zwolenniczki smoczka, drugi to jego zagorzałe przeciwniczki. Ja w pierwszej ciąży zdecydowanie należałam do obozu drugiego.
Powtarzałam każdemu, że moje dziecko nigdy w życiu nie pozna smaku gumy. Po pierwsze to trucizna, a po drugie to nie mam zamiaru w przyszłości wydawać fortuny na aparat do jego krzywych zębów. Nie pamiętałam wtedy o jednej bardzo ważnej rzeczy, a mianowicie: po co tak naprawdę dziecku potrzebny jest smoczek? Przecież nie po to, żeby przez większość swojego czasu trzymało sobie „to coś” w buzi.
Każde maleństwo rodzi się z odruchem ssania, jest to dla niego sposób na samouspokojenie i pocieszenie. Wiadomo, dzieci różnią się od siebie i każde w różny sposób odzyskuje swoją równowagę. Są dzieciaki, które praktycznie non stop chciałyby ssać, ale są też takie, dla których smoczek przez większa część dnia jest zbędny. Mimo wszystko uważam, że smoczek to obowiązkowy element każdej wyprawki.
Najważniejsza w tym wszystkim jest rozwaga i to, co podpowiada nam sumienie. Pamiętajmy, że smoczek ma za zadanie uspokoić dziecko, a nie dostarczyć mu chemii. Dlatego, kiedy już bo używamy,to nie zapominajmy o rozwadze. Nie wpychajmy maluchom smoczka na siłę, kiedy go wypluwa. Nie podawajmy mu go, kiedy zasypia bez. Ten niewinny gadżet nie jest przecież gwarantem lepszego snu. I nie podawajmy go, kiedy dziecko nie dopomina się o niego. Często obserwuje mamy i babcie na spacerach. I ten odruch wkładania smoczka do buzi, kiedy malec całkowicie go potrzebuje…To już codzienność, czynność jakby zautomatyzowana, rzadko przemyślana.
„Weź, daj mu smoczka, bo za bardzo wrzeszczy”
Tak, tak – każdy to zna. Dziecko wrzeszczy, to rodzic wkłada mu na siłę smoczka. Może się uspokoi, uciszy…I to właśnie jest nasz zasadniczy błąd. Zamiast pomyśleć nad przyczynami płaczu dziecka, my skupiamy się nad tym, jak bardzo nas już uszy bolą albo co pomyślą przechodnie…Pamiętajmy, rozwaga jest tu najważniejsza, a smoczek nie jest korkiem do buzi.
Paluch czy smoczek?
Przechodziłam przez to ze swoim straszymy synkiem. Oluś już od urodzenia wykazywał tendencję do ssania palca. Ale kiedy po dwóch tygodniach po urodzeniu podałam mu smoczka, nagle zapomniał o kciuku. To był jego faworyt do pierwszych urodzin. Wtedy już na dobre przesłał ssać smoka i wrócił do palucha. Najwidoczniej stwierdził, że daje on mu większe ukojenie niż smoczek. Że może z niego korzystać o każdej porze dnia, a nie wtedy, kiedy ja mu go podam. Zresztą to temat na oddzielny wpis, jest długi jak życie mojego syna.
Ssanie palucha przynosi dużo większe szkody niż smoczek, przede wszystkim znacznie niszcząco wpływa na zgryz dziecka. Dodatkowo podawanie smoczka dziecku możemy regulować, kciuka już nie. Dlatego stając przed wyborem palec czy smoczek, ja na pewno wybrałabym opcję numer dwa.
Czy od smoczka można się uzależnić?
I tu znowu napiszę „to zależy”. Każde dziecko jest inne i dlatego nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Jedno będzie potrzebowało smoczka kilka minut w ciągu dnia, a inne nie będzie wstanie żyć bez niego- bo nawyk ssania będzie w jego przypadku tak silny.
To czy dziecko uzależni się od smoczka czy nie, będzie w pewnym stopniu zależało od jego rodziców. Od tego czy będziemy mu ciągle cos wkładać do buzi, nawet bez potrzeby, czy może tylko wtedy, kiedy malec naprawdę będzie tego potrzebował.
Czy odzwyczaić dziecko od smoczka na siłę?
Kiedyś napisałabym TAK, ale zmieniłam podejście do sprawy. Nie popieram prób odzwyczajenia maleństwa od smoczka na siłę lub wyśmiewaniem czy straszeniem. Nie podoba mi się, kiedy rodzic mówi „Jak nie przestaniesz ssać smoka, to powiem dzieciom w przedszkolu. Każdy będzie się z ciebie śmiać”. Nie jestem też zwolenniczką dziurawienia smoka i tłumaczenia „Oooo jaka szkoda, smoczuś się popsuł” …Dziecko, które ma naprawdę silny odruch ssania znajdzie sobie alternatywę do smoczka, na przykład w postaci palca albo noska swojej ulubionej maskotki. Straszenie pociechy i wmawianie mu, że ma jak najszybciej rozstać się ze smokiem, daje mu poczucie beznadziejności i obniża jego samoocenę. Bo jak inaczej nazwać fakt, że jego rodzić mówi takie rzeczy?
To jak, skoro nie siłą?
Można próbować przekonać dziecko, że już czas pożegnać się ze smoczkiem. Zamiast niego możemy zaproponować jakąś alternatywę albo nagrodę. Może Wróżka Smoczkowa, która spełnia jedno życzenie? Maluch nie ma obowiązku się zgodzić, ale próbować można. Zróbcie uroczyste pożegnanie smoka, może to pomoże. A jeżeli nie, to nie należy się martwic, bo tak naprawdę, czy ktoś z nas widział kiedykolwiek 12- latka ssącego smoczka? Prędzej czy później dziecko porzuci ten smoczek. Po pierwsze z roku na rok nawyk ssania będzie coraz słabszy a po drugie znajdzie inny sposób na samouspokojenie.
To jaki smoczek wybrać dla swojego dziecka?
I tu znowu napiszę „to zależy”. Mam koleżankę, która kupiła chyba wszystkie możliwe na rynku modele smoczków, bo jej syn był bardzo wymagających małym klientem. Udało się chyba przy dziesiątym, spróbował i nie rozstawał się z nim do drugiego roku życia.
U nas na szczęście takiego problemu nie było, bo pierwszy smoczek od razu przypodobał się Olkowi. Przy Stefku używamy tego samego, a mianowicie smoczka marki NUK (KLIK).
A dlaczego ten*?
Bo jego kształt i wygląd wydały mi się ciekawe (wtedy byłam poczatkującą mamą, bez znajomości i wiedzy…Wiele rzeczy kupowałam bo „były ładne”). Teraz wiem, że mój wybór był najlepszy! Przy drugim dziecku wiem też wszystko na temat uspokajających smoczków NUK. Mają asymetryczny kształt, który najbardziej przypomina kształt brodawki sutkowej matki. I dlatego obaj moi synowie tak go polubili! Pod smoczkiem jest mnóstwo miejsca, aby język mógł się̨ naturalnie poruszać w czasie ssania, a zaokrąglona główka smoczka doskonale pasuje do podniebienia dziecka. Zwężona szyjka smoczka ułatwia szczelne zamkniecie ust wokół niego. System odpowietrzania NUK sprawia, że powietrze może wydostawać się ze smoczka, a on zachowuje swój kształt. Tarczka, która jest w kształcie serca jest dostosowana do twarzy dziecka i nie uciska noska.
Smoczki uspokajające NUK mogą̨ być wykonane z dwóch rożnych materiałów: lateksu oraz silikonu. My wybraliśmy silikonowe, mimo, iż lateks jest wyjątkowo trwałym i niezwykle odpornym na rozciąganie surowcem. W przypadku uszkodzenia nie ulega dalszemu rozrywaniu, co sprawia, że jest szczególnie odpowiedni dla dzieci, które mają już ząbki.
Marka NUK daje ogromny wybór, także jeżeli chodzi o kolorystykę, tu każdy znajdzie coś dla siebie. Często też wypuszcza serie specjalne, jak na przykład ostatnio seria Smerfy. Zobaczcie, jak Stefcio słodko ssie smerfowego smoczka.
Każdy z Was może też zapisać się do Klubu Przyjaciół Nauka na stronie www.klubnuk.pl.
Marka przygotowała dla Was:
- wiele ciekawych informacji i porad
- specjalne oferty cenowe i promocje na produkty NUK
- konkursy dla członków z atrakcyjnymi nagrodami
Dołącz do Klubu już dzisiaj 🙂
*źródło: www.nuk.pl
=============================
Jeżeli spodobał Ci się ten post, udostępnij go w swoich kanałach social media. Wystarczy, że klikniesz któryś w poniższych ikonek
↓↓↓
=============================
Jeśli chcesz być z nami w ciągłym kontakcie, zachęcam do:
→ Polub nasz profil na Facebooku lub profil na Bloglovin. Dzięki temu będziesz na bieżąco z nowościami na blogu.
→ Śledź nas na Instagramie. Znajdziesz tu sporo zdjęć z codziennego życia, których zazwyczaj nie publikuję na blogu
4 komentarze
Ja się zapierałam rekami i nogami przed smoczkiem, nie chcialam go dawac az nadszedl czas, że Aurelka zaczela ssac palca i wtedy stalam nad lozeczkiem non stop i jak tylko kciuka wkladala to szybko podmienialam na smoczek ale najczesciej go wypluwala. I wtedy wpadlam na smoczek z maskotka, żyrafką i do tej pory to jej najwiekszy przyjaciel 🙂 ale przed nami wlasnie moment odstawienia i wlasnie tego kciuka boje sie najbardziej, też jestem przeciwniczką terapii szokowej, wierze że jak dobrze podejdziemy, i co najwazniejsze, wspolnie z Aurelka to przyjdzie czas że swiadomie podejdzie do tematu i zrozumie sama, że już proa. Super artykuł, przekazuje dalej 😉 pozdrawiamy!
Dzień dobry, miło mi poinformować, że wpis ten ukazał się na portalu PatiCafe.pl, pozdrawiam Patrycja 🙂
Moja zaczela obgryzac paznokcie po odstawieniu smoka – miala 2 lata. Pewnego razu, majac lat 4,5 poprosila zebym kupila jej do zabawy smoczka bo bedzie bawic sie w dzidxiusia. Kupilam. Bawila sie miesiac, ciumkala, gryzla, zasypiala z nim. Potem rzucila w kat. Od tego czasu nie obgryzla zadnego paznokcia.
W ramach wyprawki kupiłam dzieciom po jednym smoczku (będę miała bliźniaki) i też z Nuka 🙂 Chyba dokupię jeszcze po jednym na zapas. Uważam, że smoczek może uspokoić dziecko, ale nie można go wpychać dziecku na siłę. Dzieci bez smoczka są słodsze 🙂