Pomyślałam „uff jeszcze cztery godziny i możemy wziąć się za odpoczynek :)”. Po ośmiu dniach ciągłej włóczęgi z małym dzieckiem, czterech lotach samolotem marzyliśmy o tym, aby trochę wyciszyć się. Olek też miał nas dosyć, większość czasu spędził w wózku…A w jego przypadku to dosyć ciężka sprawa…
Po kilku godzinach od wyjazdu z Chicago dotarliśmy do Egg Harbor, małego miasteczka położonego nad jeziorem Michigan. Czuć tutaj zapach wsi. To tu pomiędzy polami golfowymi pasą się krowy, a wkoło pływają jachty jak na Karaibach. Pierwszy raz trafiłam tutaj kilka lat temu, wcześniej nigdy nie sądziłam, że na wsi może być tak pięknie. I cieszę się bardzo, że mogłam tutaj wrócić z moją rodziną.
Spędziliśmy w Egg Harbor dziewięć pięknych dni:). W tym czasie pomyślałam, że mogłabym mieszkać na wsi. Chyba powoli dorastam do tego, żeby mieć domek, ogródek, kwiatuszki, psiaka i kociaka. Są dni, że chciałabym już zamieszkać z dala od korków, pędu i dzikich tłumów. I kiedy tak sobie myślę, analizuję, zaczynam szukać działki pod nasz wymarzony dom, pojawia się w głowie pytanie „ale czy na pewno”?
Często nie wyobrażam sobie życia z dala od Warszawy, gdzie wszystko mam na wyciągnięcie ręki, gdzie życie napędza się do prędkości stu kilometrów na godzinę, a dni lecą jak szalone.
Może to jeszcze nie ten czas, może podjęcie ostatecznej decyzji zajmie mi kolejne dwa, trzy czy cztery lata. Może w końcu ogłoszę wszystkim – TAK! JESTEM GOTOWA, NA ŻYCIE NA WSI.
5 komentarzy
Ale pięknie 🙂 Jestem tu pierwszy raz, ale chyba wsiąknę na dłużej…
Zapraszamy:). Bardzo cieszymy się z odwiedzin.
Trafiłam przez przypadek 🙂 ale tak u Was fajnie żę juz się mnie nie pozbędziecie:) Nasze chłopaki w tym samym wieku:) pozdrawiamy
Ale fajnie, ze przypadek sie przytrafił:) Zapraszamy, bardzo bardzo cieszymy się z obecności na naszym blogu.
Uwilbiam STany, mam tam rodzinę, ale niestety nie miałąm okazji jej dwiedzić. Może kiedyś:)